Co mnie podkusiło, żeby kupować desery do zalania woda (czytaj: niedawno recenzowane kisiele od Delecty i budyń Dr. Oetker), skoro potem długo czekają w półce, aż ktoś je wreszcie łaskawie wyjmie i spożyje? Zawsze, ale to zawsze jestem tą osobą. Czasami sobie tylko przypomnę o ich egzystencji, kiedy tam zajrzę. Na szczęście to już ostatni jegomość jaki tam się skrył.
Popularna od wielu lat firma Dr. Oetker wydała desery do zalania wrzątkiem o nazwie Słodka Chwila Relaksu, z których jednym jest kisiel z kawałkami owoców o smaku maliny z limonką z melisą. No dobrze, ale po co taka długa nazwa? Już nawet nie mam czasu ani siły i nie zamierzam tego komentować. Przynajmniej graficy postarali się z opakowaniem, bo według mnie jest fantastyczne i od razu przykuwa uwagę. Z resztą, tak samo jak pozostałe.
Smak: ,,Dzieło" zdziwiło mnie od początku. Dlaczego? Słodycz nie była nachalna. Owszem, cukier jest na pierwszym miejscu i towarzyszy przez cały czas, ale źle nie jest. Produkt - jak każdy kisiel w sumie - jest gęsty, więc i niewodnisty. Pływa w nim mnóstwo słodkich kawałków malin, przypominających te liofilizowane. One są bardziej wyczuwalne od smaku deseru, w którym miały grać główną rolę w masie, a nie stanowiąc dodatek. Dodatek witaminy C nie wpływa na ów smak, a i niewiele daje. I tak znajduje się w naprawdę dużej ilości innych produktów.
To był najlepszy kisiel jaki jadłam w tym roku, choć szału nie robi.
To był najlepszy kisiel jaki jadłam w tym roku, choć szału nie robi.
Skład i wartości:
Znalezione: Kaufland:
Cena: nie pamiętam
Ocena: 5/6




