Ta właśnie oto prezentuje się nowa, limitowana edycja batona Mars, Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek jadła jakikolwiek inny smak poniższego wyrobu, a nowych rzeczy spróbować trzeba.
Znów w swojej czerni. Znów z czerwonym napisem. Znów podwójnie czekoladowy... ale zaraz!
Smak: Mogłabym to ująć tak - karmel skleja wszystko. Nawet palce po dotknięciu, co jest raczej oczywiste. Ciągnie się bardzo i nieprzyjemnie przykleja do zębów jak niektóre cukierki o tym smaku. Można by nawet rzec, że jest słodszy od czekolady. Sprawia wrażenie, iż jest go o wiele więcej niż czekoladowego nadzienia, które z kolei jest mniej słodkie, a kakao jest w nim prawie nie wyczuwalne. Łatwo odrywa się od pozostałości, choć z nadzieniem nad nim bywają problemy. Znów klejąco, ale tym razem miękko i puszyście. Zupełnie jak w batoniku MilkyWay - naprawdę je przypomina, prawie odwzorowuje.
Całość pokryta grubej warstwy czekolada mleczna. Kolejny powód do przecukrzenia. Niby z nutką kakao, ale jednak ta słodycz dominuje - nie tylko w niej, ale również i w całym batonie. To aż męczy. Dobry na jednorazowe spróbowanie, nic więcej.
Całość pokryta grubej warstwy czekolada mleczna. Kolejny powód do przecukrzenia. Niby z nutką kakao, ale jednak ta słodycz dominuje - nie tylko w niej, ale również i w całym batonie. To aż męczy. Dobry na jednorazowe spróbowanie, nic więcej.
Skład i wartości:
Znalezione: Kaufland
Cena: 1,19 zł (promocja)
Ocena: 3/6
Hmm w sumie to wolę karmel niż czekoladę zatem wariant ten pewnie oceniłabym gorzej. Zwłaszcza, że ogólnie często czekoladowe nadzienia są dla mnie słabe - wyczuwam w nich zawsze alkohol, którego w słodyczach niecierpię! :D
OdpowiedzUsuńMama mi go kupiła, ale jakoś teraz mnie do niego nie ciągnie :P Dobrze, że ma długi termin!
OdpowiedzUsuńKarmel sklejający zęby nie jest jeszcze taki zły, pomajta się trochę językiem i się rozklei. Gorzej jak się ciągnie. Masz w ręku batonika lub cukierka, chcesz oderwać kawałek zębami i odsuwać rękę kilka centymetrów od ust, a tam smuga karmelu. Odsuwasz rękę bardziej, karmel nadal się ciągnie, już masz niemal rękę całkowicie wyprostowaną przed sobą, a smuga nagle się urywa, opada i ląduje na Twojej brodzie, koszulce, kawałku stołu i klawiaturze.
OdpowiedzUsuńhttp://katdewolf.blogspot.com/
Opisywałaś to zupełnie jakbyś go już jadła. Czyżby tak było?
UsuńI też nienawidzę tego 'efektu'.
Ja nie przepadam za marsami :)
OdpowiedzUsuńJa również - ,,ładnie" mówiąc.
UsuńMogłabym spróbować, Mars'a wieki nie jadłam, ciekawe czy ten również mnie by zasłodził :D
OdpowiedzUsuńNie wątpię w to. ;)
UsuńJak go tylko zobaczę to kupuję! Racja, nowych rzeczy trzeba próbować :) Chociaż jego opis a w szczególności wzmianka o ciągnącym sie, sklejającym karmelu lekko mnie przeraża :o
OdpowiedzUsuńSKuszę się!
OdpowiedzUsuńSKuszę się!
OdpowiedzUsuńSkuszę się!
OdpowiedzUsuńJa za marsem to tak średnio... A jak oceniasz tradycyjnego? Bo nie mam porównania... :)
OdpowiedzUsuńMniej-więcej na tym samym poziomie.
UsuńMożliwe, że nie widziałaś jak pisałam kiedyś, że nieszczególnie lubię batony tej firmy. ;)
ojoj, szkoda, że tak mało Ci smakował, no trudno. Grunt, że nie zjechałaś :) Ale zgadzam się, raz wystarczy na spróbowanie na całe życie, no chyba, że miałabym diametralny spadek cukru :)
OdpowiedzUsuńWidziałyśmy go dopiero u Szpilki i teraz już jesteśmy przekonane na 100%, że go nie kupimy :) Nie nasze smaki :)
OdpowiedzUsuń