czwartek, 26 października 2017

Mondelez, Milka Sensations soft inside choco

Na niektóre promocje trzeba czekać wieczność, znów inne pojawiają się cyklicznie (lub nie), generalnie co jakiś czas, nierzadko. Po prostu czasami szkoda wydać ponadprzeciętną  sumę pieniędzyza produkt spod jednej z najpopularniejszych marek słodyczy, a do takich niewątpliwie nalezy Milka. No, przynajmniej jej niektóre ciastka. Toteż postarałam się, wyczaiłam odpowiedni moment na zdobycie upragnionych nowości (czytaj: nowości w czasie pisania tej recenzji, obecnie sa dostępne na rynku od blisko roku - spokojnie, piszę także o prawdziwych nowościach ;) ), pośród których wyróżniały się czekoladowo-czekoladowo (tak, dokładnie, nie pomyliłam się) ciastka z istotną informacją o nowości z boku. Swoją drogą, bardzo dobry pomysł na przedstawienie to w postaci zawiniętej kartki papieru.


Nie natknęłam się jeszcze na tak wysoką kaloryczność na jedną sztukę w ciastkach, te pobiły rekord. Co prawda, są Milka XL cookies, ale te i tak je biją na głowę pod tym względem. Pomińmy fakt wielu różnic między nimi. Wątpię, aby jedno wystarczyło na zaspokojenie apetytu, a trudno poprzestać na sztuce. I weź tu człowieku utrzymaj wagę w takim wypadku. Wielkość i nadzienie im to wynagradza, przynajmniej widokiem z ładnego, fioletowego opakowania. Jego wygląd znów był przyciągający i dogłębnie dopracowany. 



Sześć dużych sztuk oddzielono dwoma przegródkami (po trzy ciastka w każdej) wypełniając całe opakowanie cudownym zapachem Brownie, takiego wilgotnego, mocno, miękkiego czekoladowego ciasta, zupełnie jakby to ono się tam znalazło zamiast samych ciastek. Na ich spróbowanie były dwie opcje, czyli prosto z paczuszki oraz na ciepło (najlepiej) z mikrofalówki. W związku z tym, ze nie posiadam tego urządzenia, włożyłam ciacho do opiekacza i poczekałam chwilę po czym otrzymałam pachnącą kakao sztukę z widocznym przedzieleniem na dwie połowy. Najciekawsza byłam nadzienia, no bo gdzie upchali je w tak niewielkiej grubości produkt?



Sam wypiek twarde miał zaledwie krańce, zaś środek rozpływająco miękkie i perfekcyjnie wilgotny - zupełnie jak tradycyjne Brownie. W nim właśnie ukrywało się rzekome, czekoladowe nadzienie, które tak naprawdę zamiast kremu było jakoby niedopieczoną  suro(wa)wą częścią ciastka. Natomiast bez podgrzania sypkie krawędzie (o ile można je tak nazwać) pozostawały wciąż spieczone, mocno chrupiące w przeciwieństwie do mięciutkiego, upieczonego środka. Całość smakowała kakaowo wpadając w smak wykwintnej czekolady. Tylko dropsy pozostały cudownie słodkie, doskonale milkowe. W istocie rozpuszczały się wystarczająco wolno (na zimno, bo w przeciwnym razie to czekolada), aby można było poczuć delikatność mlecznej czekolady z nutą orzechowości pochodzącej z orzechów laskowych.



Ciastka były bardzo dobre, ale w ciepłych nie do końca pasowała mi struktura niedopieczonego, wilgotnego ciastka. W zimnych natomiast czekoladowe dropsy smakowały jak wyjęte dopiero z lodówki, na ciepło doskonale się rozpływały. Znacznie miększy środek od brzegów niezbyt spodobał mi się, ale mogło być gorzej. Sama z siebie bym ich ponownie nie kupiła, nie mój typ, ale poczęstowana wzięłabym jedno czy dwa dla przypomnienia. Na pewno nie pobiły francuskich Daim od Lu, do których im trochę jeszcze brakuje, choć w pewnym sensie posiadają podobieństwa.

Skład i wartości:

Znalezione: Tesco
Cena: 5,99 zł (promocja)
Ocena: 4/6

9 komentarzy:

  1. Uroki słodyczy, nie można poprzestać na jednym ciastku :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze musisz mi robić ochotę na słodycze heh :)
    Ale tym razem się nie dam, cukier to zło ^^

    http://kuraibanii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. zdjęcia się nie wgrały :( Szkoda :(

    codzienyuzytek.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem dlaczego, ale nie widzę zdjęć ;/
    Ciastka jadłam i średnio pamiętam dokładnie ich smak, ale kojarzą mi się jako tłuste i mega chrupiące, ogólnie smaczne. Ale ich nie podgrzewałam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewnie zjadłybyśmy całą paczkę na raz xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że nie widzę zdjęć. Jakby nie było ciastek nie jadłam ale mój tato spróbowałby ich przyjemnością ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Musiałam sobie wygooglować zdjęcia, bo nie wiedziałam, o jakim produkcie mówisz :P Nie jadłam ich, ale opis środka, chrupiącego ciastka i dropsów brzmi bajecznie <3

    OdpowiedzUsuń

Jeśli Ci się podobają przepisy - skomentuj. Bądź na bieżąco - obserwując bloga!
Spam jest ignorowany i usuwany.