piątek, 15 kwietnia 2016

Gelatelli, Master of Taste: Crunchy Almond

Jeszcze niedawno temu był tak gorąco, że większość ludzi chodziła z krótkim rękawkiem nie tylko w domu. Lody poszły wtedy w ruch, bo oprócz otwierania budek z nimi i zwiększeniu produkcji jak i sprzedaży, ludzie zaczęli je kupować w sklepach. Było tak ciepło, a skończyło się to kilka dni temu. Może i szkoda, ale przynajmniej nie trzeba umierać z powodu zbyt wysokiej temperatury. 
,,Może i szkoda", że niektóre lody można dostać tylko i wyłącznie w poszczególnych dniach. Ale czy na pewno?

Po lody byłam (jak niektórzy się zapewne domyślają) podczas tygodnia amerykańskiego, poszukując właśnie lodów z masłem orzechowym. Lekcje niby były wtedy skrócone, ale skończyły się później niż zwykle. Dlatego też bardziej się spieszyłam, aby się wyrobić i zdążyć na autobus. Dotarłam, zobaczyłam ich (prawie) pełną zamrażalkę i się ucieszyłam. To był 3 albo czwarty raz, ponieważ nigdy wcześniej nie udało mi się ich kupić. Po Peanut Butter nie został ślad, a te wzięłam, ponieważ były z orzechami. Trzeba było się zadowolić tym co jest. Dopiero w domu przeżyłam zawód, bo przecież nie znoszę karmelu.


Strasznie podoba mi się grafika tego zawierającego pół litra (426 g) lodów pudełka. Zielony pasuje jak ulał do brązowego. Dodatkowo ta ,,twarz" dodaje uroku. Gwiazdki robią za tło do kremowych kulek polanych karmelem, zawierających kawałki orzechów. Crunchy Almond. Chrupiące migdały...


Smak: Lody nie miały jakiegoś szczególnego zapachu. Może tylko lekko czuć było tekturkę i karmelowość unoszące się w powietrzu zawierającym pierwiastek mrozu. Albo raczej i w szczególności odczuwa to język i łyżeczka, którą łatwo złamać czy chociaż skrzywić. Spodziewać się można było tak gładkiej tafli na wierzchu, a jednak mnie to jakby zaskoczyło. Przebijało się przez nią wiele małych kanciastych nierównych kropek jak i wzory przypominające zorzę polarną, która tym razem nie okazała się kolorową.
Nie zaczęłam jeść od razu, wierzch był na to za twardy. Na szczęście po kilku(nastu ewentualnie) minutach łyżeczka wbiła się nawet łatwo. Co prawda z czasem lody się roztapiają, ale nie zrobiła się z nich polewa, a ja nigdy nie jem ich szybko. Masa stała się delikatna i kremowa, rozpływała się powoli w ustach, zostawiając po siebie tylko i wyłącznie lekki smaczek karmelu. A no tak, lody śmietankowe karmelowe. Obawiałam się zasłodzenia ze względu na tą informację, ale zaskoczenie to czasami przyjemność. Śmietanka pokazała swoją okazałość, lecz tłustość nie ukazała swej złej strony. Ciekawym dodatkiem byłoby, gdyby dodano trochę słoności. Po zniknięciu masy z języka głównymi bohaterami zostały cząsteczki orzechów. Zostały one lekko podprażone, prawie wszystkie, większość nieznacznie namiękła. Niemniej jednak ciągle choćby lekko chrupały. Inne zaś poddano procesowi karmelizowania, dzięki czemu utworzyła się pewnego rodzaju cukrowa otoczka.. Sama nie wiem, które lepiej mi smakowały. Mniejsza, uznajmy ich równość smakową.
Z ilością sosu na szczęście nie przesadzono, bo mogłoby się to okazać błędem.  Był iście lejący się, gęstawy oraz bardzo słodki. Myślę, iż można by go nazwać cukrowym. Podkręcał słodycz całości, a wykonał w pełni to zadanie. Nie pojawia się często, i dobrze.
Nie mam najmniejszego zamiaru wracać do tych lodów, bo jednak nie grzeszą wspaniałością, a pół litra nie da się na raz wchłonąć. Za duża słodycz. Cieszę się, że przynajmniej starano się ją odrobinę przełamać dodatkiem orzechów. Chciałabym już spróbować pozostałych smaków.

Skład i wartości:
Znalezione: Lidl
Cena: 9,99 zł
Ocena: 5/6

19 komentarzy:

  1. Wszystkie lody z tej oferty to moje marzenie, ale miejsca w zamrażalce brak :'(

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu ja ich nigdzie nie spotkałam. Toż to idealne wydanie! Z maltesersami powinno być 10/5 :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie jadłam lodów z tej serii, ale jak czytałam Twoją recenzję, to też sobie pomyślałam, że solony karmel bardziej podkręciłby smak :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi pogoda do jedzenia lodów nie jest potrzebna. Jem i zimą i latem. Choć latem na pewno częściej. Tych od Galatelli nie jadłam nigdy. Ale coś czuję, że by mi przypasowały, bo orzechy karmelizowane z cukrową otoczką to absolutny mój przysmak i zawsze wybieram je z mieszanek studenckich (o ile w nich są). Ale jak dla mnie pojemność za duża. Muszę spróbować, pomimo, że to pewnie nie najlepsze lody pod słońcem. Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam je w swoim zbiorze. :D Kiedy zjem - nie wiem.:D Chociaż wydaje mi się, że z masło-orzechowymi nie wygrają. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jadłyśmy po raz pierwszy te lody parę lat temu kiedy dopiero były nowością i wydaje nam się, że nie miały aż tyle tego słodkiego sosu. Teraz z ciekawości sobie je kupiłyśmy i nie dałyśmy rady ich zjeść. Dopiero po wymieszaniu z jogurtem naturalnym słodycz idealnie się zrównoważyła :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja jakoś nigdy nie patrzyłam na lody w Lidlu;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zrobiłaś nam taki smak na lody ;3 Obserwujemy :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja niestety, albo stety uwielbiam wszystkie lody, o każdej porze roku! :<
    >foxydiet<

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie tam do lodów nie ciągnie :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie czułam w tym roku jeszcze takiego ciepła, żeby zjeść loda, ale myślę, że niedługo ten moment nastąpi - wczoraj oglądałam rodzinkę.pl i tam jedli magnumy, przez co naszło mnie strasznie, ale dziś zapomniałam kupić :D
    Te pewnie i dla mnie byłyby za słodkie, ale wyglądają bardzo smacznie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. a to był teraz taki tydzień? Ja to zacofana jestem.. a lody bym zjadła.. ale ostatnio kupiłam sobie carte Dor kawowe, niebo!

    OdpowiedzUsuń
  14. Nigdy nie jadłam tych lodów z Lidla :) Ale jakoś po wczorajszych pseudo włoskich lodach na mieście jakos odechcialo mi sie na długo wszelkich lodow

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja najbardziej lubię lody włoskie z maszyny lub gałkowe ;) Raz na jakiś czas jem takie lody ze sklepu (w opakowaniach) :) Najlepsze są jednak lody zrobione w domowy sposób :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. To jest u mnie na... 4 miejscu do spróbowania? Chyba. Najpierw PB, potem Cookie Dough, potem Banana Split, potem to i sernika nigdy. Aaa, jeszcze gdzieś tam jest brownie. Brownie na pewno przed tymi, a po bananie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ehhh dlaczego mieszkam na takim odludzie :/ Do najbliższego Lidla mam ok. 60km i jak tu żyć? :( Na szczęście! Już niedługo to się zmieni :D Na pierwszy ogień chcę spróbować PB, a dalej poleci jak poleci ;D

    OdpowiedzUsuń

Jeśli Ci się podobają przepisy - skomentuj. Bądź na bieżąco - obserwując bloga!
Spam jest ignorowany i usuwany.