Monte. Można by uznać go za kolejny smak dzieciństwa. Lubiłam (nie powiem, ze nie) go, ale nadal na szczycie stały u mnie Danonki, których smak pamiętam do tej pory. Nawet tych, które to się zamrażało i robiło z nich lody. Daleko, daleko za nimi stała też Jogobella. Nie znosiłam jej za okropny, sztuczny smak. Za to wypiłam wiele kubków od Danone. Mogłabym powiedzieć, że żyłam jogurtami i innymi słodyczami.
O tym deserze pisałam już w wakacje. Wtedy była to wersja z czekoladowym sosem dostępna tylko w Biedronce na niedługo. Do kolekcji 4 rodzajów Monte z dodatkami dodano kolejny - Cappuccino-Balls. Wygląd opakowania czy środka się zmienił tylko za sprawą kulek, czyli niewiele.
Cappucino, kawa w proszku, zawierająca mnóstwo chemii. Swego czasu ją uwielbiałam. Kawowe słodycze kocham, ale nie byłam przekonana co do tego bohatera. Zobaczyłam coś nowego i wrzuciłam do wózka. Ot co.
Smak: Serek nie zmienił się ani trochę. Biała część jest tak samo tłusta i śmietankowa jak wcześniej. Podobnie ciemna, ale ta znów zawiera kakao, nadające jej odpowiedniego koloru i lepszego smaku. Całość słodka i gęsta, a przy wymieszaniu łyżeczką można tworzyć wzory, o ile komuś się chce i woli to robić niż jeść. W każdym razie brązowo-biały deser smacznie wygląda.
Kuleczki po wrzuceniu są nadal twarde i chrupiące jak gdyby zostały dopiero co wypieczone i dodane. Otoczone je słodką, mleczną, ale słabo się rozpuszczającą czekoladą, którą znów pokrywa napój kawowy jakim jest Cappucino.
Wariant ten mnie przekonał i zostaje moim ulubionym z 5-ciu (do wyboru) deserów orzechowo-czekoladowych, gdzie smak orzechów laskowych est dość słabo wyczuwalny.
Kuleczki po wrzuceniu są nadal twarde i chrupiące jak gdyby zostały dopiero co wypieczone i dodane. Otoczone je słodką, mleczną, ale słabo się rozpuszczającą czekoladą, którą znów pokrywa napój kawowy jakim jest Cappucino.
Wariant ten mnie przekonał i zostaje moim ulubionym z 5-ciu (do wyboru) deserów orzechowo-czekoladowych, gdzie smak orzechów laskowych est dość słabo wyczuwalny.
Skład i wartości:
Znalezione: Kaufland
Cena: nie pamiętam
Ocena: 5/6
ojeju Monte nie jadłam wieki...
OdpowiedzUsuńJa też... Tak jakby, bo ostatnio to było jesienią.
UsuńMój brat je kochał, ja jakoś nigdy ich nie polubiłam :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że ktoś taki też się znajdzie. :D
Usuń:* Kurde benek! I nagle ten dzień stał się piękniejszy :D Ale szczerze to od początku było dostępne 5 smaków, ale trochę je pożałowali, bo u mnie w rodzinnym mieście mało ich było, ale w Toruniu mieście studentów uzależnionych od kawy to był istny zalew :D Patrz tak jakby dzięki Tobie zgadałyśmy się do wspólnej notki o monte.
OdpowiedzUsuńP.S- jakby co to było to specjalnie xDD :D
Od początku 5? W moim pobliżu były dostępne tylko 4. :o
UsuńW dużym mieście znajdziesz wszystko. Nie wiem czy pytałam, ale... Co studiujesz? I z jakiego miasta jesteś? Bo wydaje mi się, że w wakacje wspominałaś o województwie świętokrzyskim.
tak odpisywałam Ci już u siebie pod którą notką... chwilkę poszukam kochana... o już mam, w komentarzach :): http://zarcie-zarelko-jedzonko.blogspot.com/2016/01/162-porownanie-vilvi-batonika-z.html jakby coś jeszcze pytaj śmiało :)
UsuńZjadłabym same kulki :D Bo Monte raczej gardzę, za to przybiję z Tobą piątkę za Danonki, też je uwielbiałam a jako lody były najlepsze na świecie ^.^ O i te Cappucino-"kawowe" napoje także piłam, ach, jaka dorosła się czułam :D
OdpowiedzUsuńNo popatrz. Wychodzi na to, że mamy ze sobą tyle wspólnego. :')
UsuńMonte zjeść mogę, ale szału nie robi.
Przeraża mnie nieco ten fakt dorosłości. Dzieciństwo za szybko minęło.
Może też lubiłaś oglądać wróżki, czarodziejki i różne kreskówki, a potem się bawić w te postacie?
Fajnie te kuleczki wyglądają.
OdpowiedzUsuńPrawda? A jak dobrze smakują. :)
UsuńMonte lubiłem, chociaż często kupowałem odpowiedniki w Biedronce. Tych z chrupkami nie widziałem. :)
OdpowiedzUsuńOdpowiedniki w Biedronce? Jak się nazywają? Jakoś ich nie kojarzę. ;-;
UsuńNie pamiętam, ale często je kupowałem. Nie wiem nawet, czy nie było dwóch wersji - orzechowa i czekoladowa. Były w czteropaku. :)
UsuńMonte, mój ulubiony deserek z dzieciństwa ;) z takim dodatkiem nie jadłam a kusi :)
OdpowiedzUsuńTeraz wiele rzeczy kusi. :D
UsuńTen dodatek jest najlepszy.
Skuszę się, bo ciekawi mnie smak kulek :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie daj znać, co sądzisz. ;)
UsuńMonte najbardziej lubię samo i ewentualne dodatki zjadłabym oddzielnie, choć te kulki wcale mnie nie zachęcają :D
OdpowiedzUsuńSamo najlepsze, ewentualnie ze swoimi dodatkami.
UsuńKulki było najsmaczniejsze z wariantów z dodatkami.
Ten czeka u mnie w lodówce ;)
OdpowiedzUsuńNo to w takim razie czekam na Twoje zdanie na jego temat. :)
UsuńO nie, za monte to ja nigdy nie przepadałam (w przeciwieństwie do mojego brata, który je uwielbiał ;))
OdpowiedzUsuńRodzeństwo na zasadzie przeciwieństw widzę. :3
UsuńMimo, że te kuleczki fajnie wyglądają to jednak cappuccino to nie nasza bajka :D A monte uwielbiamy jeść solo bez dodatków :)
OdpowiedzUsuńBardzo smaczny deser. Dodatki świetnie komponują się ze smakiem deseru.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie również ten wariant jest najlepszy idealne połączenie tradycyjnego Mote z kawowymi kuleczkami tworzy taką doroślejsza wersję tego deserku, choć nie powiem, że pozostałe są mniej dobre jednak ten właśnie mi skradł serce i podniebienie
OdpowiedzUsuńDeser mleczny Monte z dodatkami to doskonała przekąska zarówno w domu, w pracy jak i w szkole. Jest idealnym źródłem energii zarówno dla dzieci jak i dorosłych. Deserki Monte z dodatkami są godne polecenia ze względu na jakość oraz dobrą cenę.
OdpowiedzUsuńDeserki Monte z dodatkami są bardzo smaczne i pożywne. Zaspokoją podniebienie zarówno małych jak i dużych. Różnorodność dodatków sprawi, że każdy znajdzie coś dla siebie. Polecam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten wariant smakowy bo uważam, że kawy nigdy dość :). Oczywiście pozostałe też są pyszne. Moja siostra rozsmakowała się w waffle sticks a jej mąż w cookies. Jak widać każdy ma swoje preferencje i smaki.
OdpowiedzUsuń