sobota, 14 października 2017

Mondelez, Milka Wafelini

Czy ktos pamięta jeszcze wafle spod znaku fioletowej krowy (bodajże orzechowe i białe, kokosowe), które były dostępne na półkach polskich sklepów? Moja pamięć nie do końca sięga do tych czasów (nawet nie pokazały się moim oczom) w związku z czym nie miałam żadnej okazji, ani powodu do ich spróbowania. Ku mojemu (i innych) zadowoleniu wróciły w dwóch wariatach  - bez konkretnej nazwy przekładane białym kremem i Chokomax. Szkoda tylko, ze kokosowa nie pojawiła się wraz z nimi, bo zapewne wiodła by prym wśród milkowych wafelków. Przynajmniej doczekałam się zakupu ich na sztuki, bo w Tesco ukazały się po raz pierwszy w opakowaniach zawierających kilkanaście albo nawet więcej sztuk. To byłby opłacalny zakup głównie dla małych sklepików.



Wafellini z jasnym kremem


No i gdzie ta nazwa? Gdzie informacja o smaku kremu, która ma za zadanie przyciągnąć potencjalnego odbiorcę? Brak. Czyżby producenci tak po prostu o tym zapomnieli? A jeśli tak, to jaki mógłbu być tego powód? Może pośpiech? Od razu widać niedobór jakiejś konkretnej cząstki. Zbyt mało oryginalne opakowanie jak na Milkę. Jednak stary, dobry fiolet to podstawa. Chociaż tyle.


Przygotowana na konfrontację nie spodziewałam się tak wspaniałego zapachu. Milkowa nuta orzechów laskowych, zmiksowanych z epicko mleczną czekoladą, łączyła się z delikatnością wanilii, mlecznej śmietanki oraz... Kinder Niespodzianki. Zgodnie z zapowiedzią wafel obdarzył moje podniebienie fantastyczną, mleczną słodyczą z orzechowym akcentem typowym dla fioletowej krowy. Polewy nie było mało, ani za dużo, tak odpowiednio, tradycyjnie mniej na spodzie. Doskonale przykryła swoją kołderką cienkie, chrupiące wafelki kolorem zbliżone do barwy kremu, które warstwy były naprawdę cienkie. Ten pokazał się z naprawdę dobrej strony, gdyż mleczna słodycz zmiksowana została z wanili(n)owym smakiem. Niejednoznaczna mieszanina dała cudowny efekt bez zbędnej śmietankowości, pozostając tłustą w pozytywnym sensie.


Przygotowałam się na cukrowe doznanie, ale zamiast takiego szoku, otrzymałam przyzwoicie, nienadmiernie słodkiego wafelka bardzo dobrej jakości. Aż dziwne, biorąc pod uwagę poziom słodyczy spod znaku fioletowej krowy. Dawno nie poczułam tak intensywnego, boskiego zapachu czekolady Milka. Wróciłabym do niego z chęcią, kiedyś. Wtedy nie miałam wątpliwości co do kolejnego wariantu. Nie powinien one być zły, skoro ten był tak wyjątkowo smaczny.

Skład i wartości:
Znalezione: Żabka
Cena: 1 zł z haczykiem
Ocena: 6/6

Chokomax



Ciemniejsza wersja (zarówno zewnętrznym jak i wewnętrznym) wyglądem prawie wcale nie różniła się od poprzedniej, a niewielka różnica ujawniła się ujawniła się zamianą bieli na brąz na plastikowej folii oblepiającej bohatera (jak się następnie okazało - również w środku). Pod tym względem bardziej do mnie przemawiała poprzednia sztuka, obok tego wpływ na pierwsza próbę miała data ważności.



Zapach już nie był tak zniewalający jak w mlecznym wariancie. Sztuczność wykluczyłabym, ale Kinder Niespodziankę także. Cień orzechowej mleczności rodem z Milki jednak pozostał. Bez niego Milka nie byłaby sobą. Środek mnie totalnie zaskoczył (pomimo ujrzenia wcześniej grafiki)  ciemną barwa wafelka, którego nigdy w takim kolorze nie widziałam (albo to było tak dawno, ze zapomniałam). Pomiędzy jego czterema warstwami znalazł się kuszący krem.



Długie, prostokątne tafle odznaczały się niepozorną chrupkością, świeżością oraz tradycyjną cienkością.  Ilość nadzienia dorównała poprzednikowi, również pod względem tłustości i znikomej proszkowatości. Owszem, były mocno kakaowe, ale posiadały jakiś nieznany pierwiastek... sztuczności? To nie dało do końca szansy wykazać się Milce. Stłumił ją skutecznie w pewnym stopniu przez co orzechowa mleczność  nie była tak wyraźna jak ostatnio.



Odkąd zauważyłam je w Tesco w paczkach wiedziałam, że prędzej czy później pojawią się pojedynczo. Doczekałam się, toteż musiałam spróbować. Dobrze zrobiłam nie kupując ich wtedy, tylko cierpliwie czekając. Tym bardziej, iż nie były aż tak fantastyczne, choć złymi nazwać ich nie mogę. Wafelek jak wafelek, dobry, da się zjeść, ale jakiegoś szału nie robi. A to przecież lubiania przez (prawie) wszystkich Milka!

Skład i wartości:

Znalezione:
Cena: 1 zł z groszami
Ocena: 5/6

17 komentarzy:

  1. Też nie pamiętam tych batoników. Wybrałabym pierwszą wersję za ten intensywny zapach Milki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Korci mnie żeby ich spróbować i muszę tego dokonać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wafle od Milki nie wzbudzają we mnie żadnych emocji - pewnie dlatego, że nie przepadam za produktami od fioletowej krowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zjadłabym obie wersje :) Zawsze lubiłam ciemne wafelki, więc może ja byłabym zadowolona w pełni.

    OdpowiedzUsuń
  5. na mnie wręcz przeciwnie szał zrobiły i to jedne z moich ulubionych wafelków. Kakaowy- nie w takim stopniu jak mleczny, ale już do nich wracałam bo tak mi smakują ;) A na pojedyńcze sztuki można je kupić w żabkach od około maja? kwietnia? ubiegłego roku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja znów mam ochotę do nich wrócić, zjeść ponownie. :D
      Tak, jakoś wtedy weszły. Ta recenzja pokazuje, ze nie powinnam czekać z opublikowaniem napisanych recenzji. ;-;

      Usuń
  6. Pamiętam te batony! Wersja z białym środkiem i mi bardziej smakowała :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Generalnie uwielbiamy wszelkie wafelki :D Ale tych od Milki akurat nie jadłyśmy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdzie nie widziałam tych wafelków.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie one nie zachwyciły, choć spodobała mi się ich miękkość i chrupkość, z kolei moja siostra je uwielbia. A co do braku nazwy smaku, może producent uznał, że napis Milka i odpowiedni kolor papierka odpowiednio przemówi do rozumu konsumentów :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie kojarzę tych wafelków, ale faktycznie- jak na milkę to wyglądają dość zwyczajnie. Sama nie przepadam za słodyczami i wydaje mi się, że nie różniłyby się zbyt od innych wafelków ;)
    malinowynotes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Mniam, kusisz, kusisz słodkościami :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. pierwszy raz w ogóle o nich słyszę, super sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie miałam okazji ich jeść, muszę spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam czekolady Milka, najlepsze prosto z Wiednia, polecam! :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Jadłam wczoraj i bardzo mi smakował :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli Ci się podobają przepisy - skomentuj. Bądź na bieżąco - obserwując bloga!
Spam jest ignorowany i usuwany.