Bodajże w minione lato na szeroka skalę zaczęły się pojawiać w sklepach jogurty typu islandzkiego, które - według mojego mniemania - przypominają jogurty greckie. Do tej pory widziałam je zaledwie kilka razy, nie zważając na powtórki od danych marek. Takie produkty charakteryzują się zwiększoną ilością białka w 100 g produktu, co bezbłędnie przemawia na ich korzyść. Doczepliwi zwróciliby uwagę na trzy łyżeczki cukru w kubeczku, skrobię modyfikowana i nie za dużą ilość owoców. Nie należę do tej grupy ludzi, za czym idzie nieprzejmowanie się takimi elementami. Każdy ma swoje zdanie na temat odżywiania i odpowiedniej diety, a nie każdy może to samo. Nabiał za to jest lekkostrawny (gorzej jeśli ma się nietolerancję laktozy). I niektóre jogurty kilka dni po terminie ważności dają efekt w postaci posiedzenia na tronie, za to inne nie skutkują niczym po za zaspokojeniem głodu.
Wiśnia
Na początku przywitał mnie rozkoszny zapach wiśniowo-czereśniowy adekwatny do zawartości pojemniczka. Ten przebił się spod gęstej, białawej (gdyż z lekka zafarbowanej czerwienią) masy. Dostałam albo malutkie wiśnie w całości albo ich połówki z miękkim, soczystym środkiem i twardszą, sprężystą skórką. One pływały w lepkim sosie wskazującym na frużelinę (zarówno smak jak i konsystencję). Kołderka była gęsta, zbliżona smakiem do jogurtu greckiego, jednakże z lekka słodkawa.
Sos mnie zdecydowanie kupił - iście wiśniowy, owocowy do potęgi i nie za słodki. Może nawet oceniłabym go jako delikatnie kwaśny. W rezultacie razem z jogurtem stworzył łagodną kompozycję. Taką lekką, z japońskim powiewem świeżości (wiecie - wiśnia). Mimo, iż późno zdecydowałam się na otwarcie tychże produktów, to wątpię, aby w większym stopniu to wpłynęło na jakoś (tudziez smak).
Ocena: 5/6
Marakuja
Górna część w drugim wariancie była już bielsza, choć żółty sos znajdujący się na spodzie równiez miał wpływ na wygląd produktu. Powtórka gęstości (tak, że aż łyżeczka staje) oraz gładkości powitała mnie na wstępie wraz z kremowością. Konsystencja tutaj wypadła nieco gorzej, bowiem była wodnisto-żelowa. Na plus wypadły pestki marakui w płynnym nadzieniu. Czarni bohaterowie zaskakująco głośno chrupali bez zbędnej goryczki czy innej nieprawidłowości w smaku.
Najlepsza częścią w powyższym produkcie był sos. W sumie we wszystkich smakach (a są jeszcze: truskawka, czarne jagody) jest on swoistą kwintesencja smaku. Marakujowy był strzałem w dziesiątkę. Zapewne nie byłoby takie zachwytu gdyby nie zaskakujące chrupiące pesteczki owoców.
Ocena: 6/6
Skład i wartości:
Znalezione: Żabka
Cena: 1,99 zł
Jeszcze ich nie jadłam :)
OdpowiedzUsuńprzede wszystkim skyr to nie jest jogurt...
OdpowiedzUsuńChętnie bym wypróbowała marakuje :)
OdpowiedzUsuńTen z marakują jest pyszny :)
OdpowiedzUsuńTych nie jadłyśmy ale na potęgę kupujemy naturalny Skyr w Biedrze <3 Ma idealną konsystencję :D
OdpowiedzUsuńBardzo żałuję, że nie udało mi się ich dorwać :(
OdpowiedzUsuńOd pewnego czasu bombardują mnie informacje na temat tych jogurtów i widziałem ostatnio bodajże w Biedronce, więc następnym razem się skuszę :D
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tego jogurtu. Koniecznie muszę wypróbować, zwłaszcza po Twojej recenzji :)
OdpowiedzUsuńTak się właśnie zastanawiałam, czy ten jogurt islandzki różni się czymkolwiek od greckiego? :D I chyba niekoniecznie.. :) Ale zainteresował mnie ten smak marakui, może się skuszę, jeśli je zobaczę w sklepie :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie próbowałam, ale wyglądają całkiem zachęcająco :)
OdpowiedzUsuń