środa, 28 czerwca 2017

Müller, Müllermilch Mango

Ale mango!
...czyli poczujmy jeszcze wiosną letni klimat dzięki soczyście słodkiemu owocowi. Pamiętam swoje pierwsze spotkanie z nim ciepłego dnia. Nie wiedziałam jak zacząć konsumpcję oraz kompletnie nie spodziewałam się soczystości i tylu włosków. Nie miałam też pojęcia o sposobie krojenia go na kostki. Cóż, człowiek uczy się całe swoje życie. Niezmiennie od urodzenia, codziennie. W ogóle niewiosenny klimat nie miał wpływu na moją decyzję o zakupie. W końcu nie bez powodu takie produkty mają dłuższą datę ważności. Zawsze tez można je oddać komuś innego, kto w domu zje wszystko, co zostanie. Prawie wszędzie się znajdzie ktoś taki. 
Nevermind - nieważne.
Kończę te wywody, bo nie wiem co mogłabym więcej napisać we wstępie, na który i tak pomysłu nie miałam. Przejdźmy do właściwej części.



Sama butelka zapowiada lato. Nic poza nią nie wskazywało na to, kiedy wylądowała w koszyku na zakupy. Gdyby się tak dokładniej przyjrzeć to nie tylko porę upałów i wkurzających komarów, bowiem wydaje się ona być połączona z zimową aurą. Wskazuje na to białe tło za owocem, jednakże tego samego koloru palmy kłócą się z tymże stwierdzeniem. Zwracając uwagę na niektóre rewolucje pogodowe dwudziestego pierwszego wiek takie komplikacje mogłyby gdzieś wystąpić. Chociaż nie słyszałam, aby kiedykolwiek na jakiejkolwiek wyspie padał śnieg. Tak czy inaczej, biel z pomarańcza wygląda znacznie ciekawej niż typowe szaty graficzne podstawowych smaków Mϋllera.



Tamtego wieczora miałam nieodpartą ochotę na mleko smakowe. To jako jedyne było pod ręką... nie do końca, ponieważ musiałam zejść pod schodach do kuchni, a potem otworzyć lodówkę. Odkręciłam zakrętkę, a tam jasno-żółty z lekka może złotawy napój. W tamtej chwili dotarł do mojego nosa subtelny zapach świeżego mango. Smak doskonale odzwierciedla miąższ pomarańczowego owocu połączonego z nabiałem, przynajmniej na początku. Razem z wysoką słodyczą obu produktów, którą dodatkowo podkręcił cukier. Kilka łyków później okazuje się, że płyn wcale nie jest taki naturalny jak wydawało się na początku. Powód to sztucznawy, nie do końca określony posmak. Ten, dochodząc do głosu, przejmuje inicjatywę nad całością towarzysząc pijącemu do końca. W ten sposób wszelka łagodność zostaje przełamana na rzecz (jakoby) nijakości).



Szkoda. To jedno słowo dobrze wręcz opisuje sytuację powyższego Müllermilcha. Zapowiadało się dość rześko, owocowo i oryginalnie (nie mówcie, ze często spotykacie mango w jogurtach), lecz skończyło się niesmacznie sztucznie. To wyparło całą ambicję soczystej, tropikalnej śliwki z włóknami. Cóż, letni wciąż pozostaje wygląd buteleczki. 

Skład i wartości:
Znalezione:
Kaufland
Cena: 2-3 zł
Ocena: 4/6 

8 komentarzy:

  1. Nie próbowałam nigdy... Jestem ciekawa jak smakuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kuszaca opcja, ale mleka nie pijam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię mango :) Chyba kiedyś piłem ten napój :) Nie pamiętam dokładnie. W każdym bądź razie bardzo lubię Mullera :)

    Pozdrawiam,
    Patryk

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że produkty od Mullera są strasznie sztuczne w smaku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ehhh do bólu sztuczny i musiałyśmy go rozrobić w mlekiem i kakao aby dało się go wypić xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie piłam nigdy tego smaku, to słabo, że jest sztuczny.
    Z Mullera uwielbiam smak pistacjowy i kokosowy :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli Ci się podobają przepisy - skomentuj. Bądź na bieżąco - obserwując bloga!
Spam jest ignorowany i usuwany.