Bądź miła, dostaniesz Milkę. Przynajmniej mi ta czekolada kojarzy się z tym słowem. Nieważna, ze według wielu źródeł jej nazwa pochodzi od niemieckiego słowa milch (mleko).
Pierwszy raz spróbowałam jej poza domem, poczęstowałam się jedynie kostką. Jeszcze wcześniej, bo we wrześniu poprzedniego roku zakupiłam ją na prezent koleżance. Trzecie spotkanie z nią było oko w oko, ząb w ząb. W domu, oczywiście. Tym bardziej cieszyłam się słysząc o niej dobre opinie. W końcu do Polski przybywała moja ulubiona fioletowa krowa z - jak to mówią - masłem orzechowym, której boskości nikt nie zaprzeczał. Lekkie rozczarowanie poczułam widząc, że orzechy połączono z karmelem. Dlaczego Mondelez mi to robi? I tak postanowiłam dać jej szansę. Miłość nie wybiera... czy coś w tym stylu.
Grafika wprost zapierająca dech w piersiach! Zwykle tak reagują miłośnicy tej marki. Tak właśnie też było w moim przypadku. Ulubiony kolor robiący za tło z zachęcającym przekrojem jednej, dużej kostki czekolady pokazującej dość grubą jej warstwę z wnętrzem z kolei przedstawiającym morze masła orzechowego z pływającymi w nim kawałeczkami orzechów i całymi (może połówkami?) fistaszkami pod skorupką. Czekolada mleczna z mleka alpejskiego z orzeszkami ziemnymi w nadzieniu karmelowym z nadzieniem z orzeszków ziemnych z kawałkami orzeszków ziemnych i ryżowymi chrupkami. Czyż nie brzmi to obiecująco? Tak, taki zapis widnieje pod spodem tabliczki na odwrocie.
Szkoda, że z typowych dużych (300 g) tabliczek zostało 276 g tutaj. Dwadzieścia cztery gramy mniej zawarte w ośmiu rzędach po trzy kwadratowe kostki (zaraz, zaraz! Spójrzcie na to z tej strony - mniej kalorii we wszystkich kawałkach, a co za tym idzie w całości, więc można więcej zjeść na raz). Ich kształt mnie zaskoczył, ponieważ spodziewałam się prostokątnych bohaterów. Nie pomyślałam także o licznych wypustkach jakimi były klepsydrowate kształty fistaszków. Wyglądały jakoś znajomo, kojarzyły się nadzwyczajnie sympatycznie. Zapach nastrajał, zachęcał do jak najszybszego spróbowania. Mieszanina prażonych orzeszków ziemnych (zasadniczo aromat masła orzechowego), słodyczy pochodzącej z karmelu oraz samej w swojej istocie czekolady mlecznej. Kubki smakowe wprost nie mogły doczekać się bliskiego spotkania z tak zniewalającą gamą.
Tyle warstw dawno nie spotkałam w jednej tabliczce. Mleczna Milka dokładnie otaczała ze spodu i z góry nadzienie grubą warstwą. To tradycyjna, fioletowa krowa - bardzo słodka, analogicznie mleczna z niespecjalną wyczuwalnością kakao. Żadnej sztuczności nie poczułam, nic beznadziejnego, także nie mam sie w tej sekcji do czego przyczepić. Pod nią znajduje się mały orzeszek - w zależności od kostki był on cały w połowie, kazdy za to uprażony i niesamowicie aromatyczny. Ich posiekane części skąpane były w morzu karmelowym, które stanowiło jakoś 1/3 czy nawet połowę każdego kawałka. Strasznie się lepił i niesamowicie ciągnął, a poza tym miałam wrażenie, że przesadzono z jego gęstością. Sół jako dodatek to wielki plus, mimo iż słodyczy małą nie można nazwać. Kolejna warstwa (jedząc od góry - tak zrobiłam) pokazała siebie jako krem. Iście fisztaszkowy krem nieco zbliżony do masła orzechowego. Ten był tłusty oraz zbity - prawdopodobnie w nim pokazana została nuta soli. W składzie wipisano także chrupki. Tych nie tak łatwo się doszukac pośród tej złożoności. Mała ilość sprawiła, że człowiek zapomina o ich obecności. Dlatego też kwintesencją tego wyrobu są orzechy.
Co tu dużo mówić? Orzechowość na maksa! Istotny element, bez którego ta czekolada nie miałaby miejsca. Nie pogardziłabym choćby nieco mniejsza ilością cukru (i pisze to osoba, która w jedno popołudnie pochłonęła większość tabliczki). Fistaszki napędzają apetyt, a gdyby nie proces prażenia to nie uzyskałaby tak wspaniałego, intensywnego smaku i chrupkości. Nuta soli tylko dopełniła całość, do której doskonale się wkomponowała. Bałam się o zepsucie tabliczki przez karmel, ale najwyraźniej niepotrzebnie. Być może wiadomo Wam, że raczej za nim nie przepadam... Tutaj natomiast nie kłócił się z niczym - zaledwie wpasował się w resztę. Może gdyby produkt był mniej słodki to dostałby nawet najwyższą notę.
Skład i wartości:
Znalezione: Kaufland
Cena: 7,99 zł (chyba, promocja)
Ocena: 6/6
Jeszcze niedawno pisałam, że od wieków nie jadłam Milki - z rok temu zraziłam się do tej firmy za sprawą czekolady z Ahoyami. Ale, ale - dosłownie wczoraj zjadłam kawałek tej właśnie czekolady ;D Skusiłam się ze względu na to połączenie smaków i... nie żałuję. Ale wiem, że gdybym miała zjeść jej więcej - byłoby mi już za słodko. A tak jeden kawałek był akuratni ;]
OdpowiedzUsuńCiężko się nie zasłodzić większą częścią Milki. :D
UsuńJa akurat bardzo lubię karmel i czekolady z jego dodatkiem zazwyczaj mi smakują. Tej też nie mogę nic zarzucić - na pewno była mocno słodka, ale tego właśnie się spodziewałam :) Wolę ciemne tabliczki, ale od czasu do czasu odmiana jest wskazana :)
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie, takie czekolady bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńStronię od słodkości tego typu, jednak od tej czekolady nie mogę się uwolnić. To zdecydowanie jednak z najlepszych czekolad Milki :D
OdpowiedzUsuńTrudno temu zaprzeczyć. c;
UsuńTo jedna z tych czekolad, którą bardzo chcę spróbować :) Już od jakiegoś czasu o niej pamiętam, a jeszcze nie miałam okazji zjeść nawet kawałeczka ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, myślę,że by mi bardzo smakowała ;0
OdpowiedzUsuńJeszcze jej nie jadłam, ale czeka sobie grzecznie na testowanie ;)
OdpowiedzUsuńJuż podejrzewam Twoje odczucia. :3
UsuńSzkoda, ze nie ma jej w formie batoników - spróbowałabym. Taka duża to u mnie się nie sprawdzi - z mamą wybieramy ciemne tabliczki ;)
OdpowiedzUsuńNiestety w Polsce wciąż mamy mało batonów od Milki. :c
Usuńmilka wymiata ;*
OdpowiedzUsuńdostałam ją od mamy na imieniny, niezła była ale jakoś nie zachwyciła mnie
OdpowiedzUsuńChyba jeszcze nie było czekolady Milki, która by mnie nie kusiła ;D
OdpowiedzUsuńzjadłam całą tabliczke ostatnio;D
OdpowiedzUsuńAle mi smaka narobiłaś ;p
OdpowiedzUsuńTeż bardzo bałabym się, że karmel zepsuje całość (nie przepadam za Milką Caramel i typowo karmelkowymi słodyczami). Kolejna osoba ją poleca, a że kocham masło orzechowe, to mam nadzieję, że wydadzą tę wielką tabliczkę w wersji mini - albo przyjdzie mi kiedyś ją u kogoś spróbować :D
OdpowiedzUsuńPoczęstowałabym Cię chętnie, ale ta odległość i brak tejże czekolady obecnie. ;-;
UsuńJest pyszna tak samo jak wersja z orzechami laskowymi :D
OdpowiedzUsuńMi tez się z nią skojarzyła automatycznie. c;
UsuńFaktycznie fajny kształt, wygląda całkiem zachęcająco chociaż za milką nie przepadam, bo jest dla mnie za słodka
OdpowiedzUsuńMi ona bardzo smakowała, może dlatego że mam słabość do Milki :P
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czekolady z tej firmy i muszę przyznać, że są bardzo smaczne. Czekolada szybko się nie popsuje, gdyż cukier konserwuje żywność, tym bardziej, jak włożymy czekoladę do lodówki. Czekolady i inne wyroby cukiernicze są długotrwałe terminowo do przechowywania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Patryk