Chipsy! To chyba najpopularniejsza słona przekąska. Może jednak nie chyba, tylko na pewno. Pojawiają się na wielu przyjęciach, urodzinach... Zagryzane są przed telewizorem, żeby zająć ręcę przy oglądaniu filmu. Pieprzenie. Konkrety może? Kolorowy pieprz. Nie wiem czy słyszałam o nim wcześniej, nie przypominam sobie tego - ziołowy i czarny dominują w końcu nad innymi jako przyprawy w kuchni. Zawsze obok nich (czy niego, zależy od używania) stoi sól. Tak, to główne składniki tych chipsów. Ale żeby fioletowe ziemniaki? Zwykłe, żółte zna każdy. Czerwone już może trochę mniej ludzi, ale kto słyszał o fioletowych? To było moje pierwsze spotkanie z tym rodzajem bulwiastych warzyw. Akurat pod postacią chipsów zamiast tradycyjnej. Może opłaca się zaglądać na półkę z przecenami w Kauflandzie? Normalnie aż tak nie przyciągnęły mojej uwagi.
Jasna paczka napompowana była powietrzem zupełnie jak w każdym przypadku. Cóż, około połowy zawartości musiało ono stanowić, co nikogo już nie dziwi. Najwięcej ziemniaczanych talarków jest przecież zawsze w ubkach, bo tam nie ma miejsca na wolną przestrzeń. Eleganckie opakowanie było podobne innym produktum sygnowanym marką Exquisit niemieckiego supermarketu. Proste, jasne i stonowane bez zbędnych uwydziwnień (że tak to ja określę). Po prostu mi się podobało.
Otworzyłam paczkę po czym poczułam aromat smażonych ziemniaków z wyraźną mieszanką przypraw. Na pierwszy plan wysunął się pieprz. Nic sztucznego nie wyczułam, co jedynie dobrze świadczyło od początku. Chipsy same w sobie nie były jakoś szczególnie tłuste, bo ten oblepił dokładnie całą wewnętrzną część folii. Na nich znalazło się mnóstwo ziarenek soli. To jednak nie przesądziło o znacznej słoności. Na tło zeszła reszta dodatków. Nic dziwnego zwracając uwagę na ich zawartość wynoszącą mniej niż 1% razem osobno. Cóż, sól stanowiła wreszcie 1,4%, wiec najwyraźniej była wyczuwalna. Same ziemniaki za to pokazały się jako twarde, głośno chrupiące i jednocześnie grube, zazwyczaj podłużne plastry, choć małe także się znalazły. Posiadały one niemało ,,bąbelków", także powierzchni miały chropowatą bardziej niż powszechnie znane chipsy. W niektórych prześwitywał fragmentami kolor różowy.
Nie nazwałabym ich najlepszymi chipsami z jakimi spotkałam się w życiu. Niewątpliwie moimi ulubionymi wciąż pozostają (również) niemieckie Pringles. Do tych raczej nie wrócę, choć były ciekawym indywiduum. Nigdy wcześniej też nie spotkałam podłużnych talarków. Dodałabym za to odrobinę więcej przypraw.
Skład i wartości:
Znalezione: Kaufland
Cena: 3 zł z groszami (przecena), normalnie 5,99 zł
Ocena: 5/6
Wyglądają ciekawie :-)
OdpowiedzUsuńBardzo rzadko jem chipsy, ale takich bym spróbowała :D Fajnie wyglądają ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji próbowac tych chipsów. Ciekawie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńChciałam je kiedyś kupić :D Kolor boski <3
OdpowiedzUsuńPrawda? Mój ulubiony. :D
Usuńkolor mnie zaskoczył
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam zdjęcia to myślałam, że to chipsy z buraków.
OdpowiedzUsuńJakoś nie będę po nie sięgać.
Na pierwszy rzut oka też tak myślałam. ;-;
UsuńNie mamy zbyt dużego rozeznania z chipsach ale te nam smakowały :) Choć nie na tyle aby skusić się na nie ponownie :D
OdpowiedzUsuńFajne chipsy ;) Z chęcią bym je spróbował. Jeżeli chodzi o fioletowe ziemniaki, to jest taka francuska odmiana ziemniaka zwana Vitelotte (ten ziemniak zwany jest ziemniakiem truflowym).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Patryk
Fioletowych ziemniaków ani chipsów jeszcze nie widziałam.
OdpowiedzUsuńMogłabym spróbować ;)
OdpowiedzUsuńJadłam i jak dla mnie są smaczne :)
OdpowiedzUsuń