Płatki. Bez wątpienia można z nich wyczarować pyszne i sycące śniadanie. Najlepiej zmieszać kilka ich rodzajów, dorzucić orzechy i/lub owoce, mleko i stworzyć własne musli. Tutaj ma się już szerokie pole do popisu. Jednak są osoby, które wolą iść na łatwiznę i zakupić gotową mieszankę w sklepie. Z inicjatywą wychodzą firmy produkujące również wersje na jeden raz do zalania wodą. Nie zaprzeczę, że może to stanowić świetną przekąskę, ale mała torebka na pewno nie wystarczy na pierwszy posiłek. Niemniej jednak lepsza i taka opcja niż nic niejedzenie.
Bakalland już jakiś czas temu wprowadziła na rynek serię owsianek zawierających trzy rodzaje zbóż - owies, orkisz i żyto. Wśród nich znajdują się: 5 owoców, leśnych, jabłko i cynamon (chyba najbardziej rozpoznawalny smak) oraz malina i żurawina. O dwóch z nich dzisiaj przeczytacie.
5 owoców leśnych
Wizualnie prezentuje się miło. Po prostu cieszy oko różnymi barwami. Różowy tym razem nie odpycha, a widok samej owsianki zachęca do konsumpcji.
Niewielka paczuszka, ważąca zaledwie 47 g z łatwością mieści się w kubku. Jest ona na pewno lepsza opcją niż duży talerz czy miska. To otwarciu pachnie wyjątkowo słodko jak i owocowo, typowo owsiankowo.
Smak: Płatki są o wiele drobniejszy niż te spotykane w podobnych produktach innych marek, niczym jaglane. Zupełnie jakby ktoś je niedokładnie zmielił. Po zalaniu gorącą zaczynają pęcznieć i nabierają trochę masy. Całość robi się prawie tak gęsta jaką konsystencję posiada budyń, ale i zarazem kleista, co w zwyczaju mają płatki owsiane. Różowy kolor nie zachwyca i kojarzy mi się z koszenilą, niestety. To dzięki zabiegowi dodawania barwnika - sok z czerwonego buraka zrobił swoje. Być może wiecie, ale wtedy wydaje się, że produkt zawiera więcej owoców. Tutaj na ich brak nie ma co narzekać. Nie jest ich mało; ilość jest po prostu wystarczająca, choć mogło być ich nieco więcej. Niektóre kawałki poddanych liofilizacji owoców są kwaskowate i twarde, mogą być niełatwe do rozgryzienia i wchodzić w żeby. Takie tez własnie są maliny i porzeczki. Nie wpływa to jakoś specjalnie na całość, która jest jednak całkiem słodka i przyzwoita. Można by tą słodycz odrobinę obniżyć, ale ogólnie jest całkiem dobrze i smacznie.
Skład i wartości:
Znalezione: nie pamiętam
Cena: j.w.
Ocena: 4/6
Malina & Żurawina
Smak: Znów powtórka z rozrywki, czyli drobne płatki w trzech rodzajach. Pęcznieją dość szybko już po zalaniu gorąco wodą. Przy rozgryzaniu odczuwa się charakterystyczny mączny posmak. Owsianka robi jest gęsta, ale i zarazem kleista identycznie jak poprzedniczka. W konsystencji również się nic nie zmienia, a zmianie podlegają jedynie owoce. Kawałeczki żurawiny są większe od liofilizowanych malin i w przeciwieństwie do nich nie zostały poddane procesowi suszenia, ale kandyzowaniu. O dziwo (albo i nie), ta pierwsza smakuje zupełnie jak suszona wersja, a wszystkie cząstki owoców mają wspólne cechy: słodycz przeplataną z kwaśną nutą.
Ten wariant podszedł mi bardziej. Spowodowane było to faktem nieco mniejszej słodyczy w całości produktu.
Skład i wartości:
Znalezione: Żabka
Cena: nie pamiętam
Ocena: 5/6
To oni mają też owsianki? Jestem zaskoczona :) W sumie to pozytywnie. Lubię nawet ich batoniki, kiedyś uwielbiałam (były to jedyne zbożowe batony dostępne w uczelnianym automacie :D). Malina z żurawiną poszłaby na pierwszy ogień u mnie. Ciekawe czy pokonałaby smakowo moją ukochaną malinową Fitellę ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie lubię takich gotowców.. pomijając to, ze wyczuwam w nich sztuczność to są za słodkie ;/
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię gotowych owsianek - cukier, mała pojemność, nieciekawy skład. Sto razy bardziej wolę swoje owsianki :)
OdpowiedzUsuńUwielbiamy malinę *0* Wygląda smacznie :) Świetny post jak zawsze ;) Pozdrawiamy https://agssymi.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTen pierwszy wariant nawet mogłybyśmy mieć w szafce na "czarną godzinę" :D
OdpowiedzUsuńJadłam malinową i jabłkową, ale niestety nie były one dla mnie fenomenalne, jakiś taki nienaturalny posmak w nich dominował
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie wolę sama robić owsianki, ale zaryzykowałabym i mogłabym spróbować takiej BA! :) Zwłaszcza, że kiedyś jadłam już takie z saszetek, ale z Wielkiej Brytanii i ze świetnym składem :)
OdpowiedzUsuńMasz rację - nie jest to zbyt pożywne śniadanie, ale lepsze to, niż nic. Ja jednak robię tradycyjnie owsiankę i dodają np. owoce, syrop albo dżem.
OdpowiedzUsuńU mnie by te smaki nie przeszły, dlatego po wprowadzeniu owsianek BA! na rynek skusiłam się na jabłko-cynamon. Leży w szafce i jeszcze trochę poleży, wraz z resztą suszków.
OdpowiedzUsuńLubię owsianki, chętnie bym wypróbowała. :-)
OdpowiedzUsuńCóż, nie dla mnie te gotowce. Nie lubię takich wodnistych paciai :P
OdpowiedzUsuńOj nie lubię takich gotowych owsianek ;/ Wolę zrobić taką od podstaw z platków owsianych górskich <3
OdpowiedzUsuńnie jadam takich rzeczy raczej, kolorek ma przyjemny
OdpowiedzUsuńnie widziałam ich jeszcze u siebie.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za gotowanymi owsiankami, jadłam może ze 2 razy w życiu i nie mogłam zjeść do końca, ale podoba mi się kolor tej z owoców leśnych :)
OdpowiedzUsuńJa takich gotowych owsianek nie jem. Kiedyś kupiłem w sklepie fajne musli, które były bardzo smaczne, miały mały skład, a przede wszystkim te musli należały do żywności funkcjonalnej. Barwniki pozyskiwane z buraków, czy też koszenila często występują w takich produktach spożywczych, czy też jogurtach owocowych. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń