Nadszedł czas nadrabiania zaległych recenzji. Akurat wtedy, kiedy mnie nie będzie w domu i z dostępnym do internetu będzie nieco trudniej. Może tam odnajdę...? Mniejsza z tym, bo z kilku zrobi się wkrótce kilkanaście, a coraz to nowsze słodycze nadal się pojawiają wraz z limitowanymi edycjami. Kiedy to wszystko się zje? Na pewno nie trzeba się martwić o niedobór recenzji. Własnie z tymi pierwszymi dziś do Was przychodzę.
Będąc w Żabce ze znajomymi natknęłam się na Milkę (poszukując czegoś nowego jak zwykle, oczywiście). Stwierdziłam, ze poczekam na nowa gazetkę promocyjną mającą się pojawić za kilka dni. Środa - jest! Wyczułam promocję... lecz nie tą. Na lody, ale o tym kiedy indziej.
Nowe warianty to już tradycyjne smaki, bo karmel oraz czekolada, ale nie w tradycyjnych formach, bowiem każda tabliczka podzielona jest tylko/aż (jak kto woli; mi osobiście to odpowiada) na dwanaście kostek, z których każdy rząd ma trzy inne wzory, a w tym smaki im odpowiadające. Pogmatwane z poplątanym? Dziwne, że się nie domyśliłam od razu skoro widać to niby na pierwszy rzut oka. Jednak to szata graficzna już nieco inaczej wygląda od podstawowej gamy smakowej i przypomina Milkę Collage, aczkolwiek o wiele bardziej przypadła mi do gustu. Szkoda tylko, że podobnie obniżono im gramaturę. Gdzie moje 10 g więcej czekolady coby było jej 100 g?
Milka Triple Caramel flavour
Kiedy weźmiesz do szkoły czekoladę (ewentualnie też albo inne słodycze), nagle wszyscy Cię lubią. Życiowa prawda. Poszłam za prośbą i otworzyłam ją jako pierwszą, czego chwilę później wcale nie żałowałam. Może nie do końca jestem w stanie zrozumieć dlaczego inni wolą karmelowe? Różni ludzie, różne gusta. Przecież nie tylko o poziom słodyczy chodzi.
Jak już wcześniej wspomniałam, czekolada dzieli się na cztery grządki po trzy kostki, a każda zawiera inne nadzienie. Po prawej, ta z wzorem ślimaka ma płynny karmel. W środkowej znajduje się nadzienie mleczne o smaku karmelu, a ostatnia przypominająca falę zatopiła kawałki karmelu (a jakże by inaczej?).
Smak: Zaczynając od strony prawej i zarazem nie przyglądając się o co chodzi z całymi tymi wzorami, po prostu sięgnęłam po kostkę z zakrętasem. Ku mojemu zdziwienie sączy się z niej lepki, bardzo słodki i jednocześnie niesamowicie brudzący oraz klejący (nie tylko) palce karmel. Bez jakichkolwiek ,,zanieczyszczeń" o gęstości większej niż sos o tym smaku. To dokładne odzwierciedlenie Milki Caramel, co było do przewidzenia.
Środkowa bohaterka nie skradła mojego sera, bo przyznaję się bez bicia, że nie pamiętam jej smaku albo nie zdążyłam jej złapać. Z relacji świadków wynika, że jest to tym razem zapożyczenie z Milka Toffee Cream. Z resztą, możecie o tym przeczytać u Natali.
Kolejną, a tym samym ostatnią bohaterką tej tabliczki zostaje kostka z głośno chrupiącymi migdałowo-karmelowymi, dużymi kawałkami zajmującymi nieomal połowę miejsca w sztuce. Nie tylko przypominają, bo są one niczym innym jak pokruszonym Daimem. Pamiętacie Milkę Daim? To właśnie jej przeniesienie.
Wszystkie te dodatku chowają się pod cieńszą po bokach i grubą z podstawy czekoladą spod znaku fioletowej krowy, która jest przypuszczalnie już wszystkim doskonale znana. Wysoka dawka słodyczy wraz z wyczuwalną pastą z orzechów laskowych i dawką mleka z kakao, co w połączeniu daje niebanalnie rozpuszczającą się czekoladę tworzącą miłe błotko.
Wszystkie te dodatku chowają się pod cieńszą po bokach i grubą z podstawy czekoladą spod znaku fioletowej krowy, która jest przypuszczalnie już wszystkim doskonale znana. Wysoka dawka słodyczy wraz z wyczuwalną pastą z orzechów laskowych i dawką mleka z kakao, co w połączeniu daje niebanalnie rozpuszczającą się czekoladę tworzącą miłe błotko.
Karmelowa wersja zdecydowanie nie porwała mojego serca co nie daje mi dostatecznych podstaw na skreślenie jej, ponieważ jednak choć w nie tak wielkim jak (nie)przypuszczałam stopniu mi smakowała. Na ponowny zakup się raczej nie skuszę, ale poczęstowana nie pogardzę. W każdym bądź razie porównując ją do wariantu Collage z karmelem wybrałabym tą drugą.
Skład i wartości:
Ocena: 5/6
Milka Triple Choco Cocoa
W sumie mogłabym się nadal zachwycać nad opakowaniem, ale po co to robić w nieskończoność? Powiem (albo raczej napiszę) tylko, że podoba mi się o wiele bardziej od poprzedniego. Może to przez te (uwielbiane przeze mnie) ciemne kolory nadające dozę tajemniczości?
Z cyklu życie pechowca... czyli jakby tabliczka się nie złamała to byłoby to nieważne. Istotny jest fakt, że przynajmniej kostki się nie uszkodziły (jeśli wiecie co mam na myśli, a podejrzewam taką słuszność). Niezmiennie tuzin kostek podzielonych na cztery rzędy po trzy połaczone sztuki.
Smak: Czekoladka po lewej zawiera duże kawałki pokruszonych ciastek kakaowych. Co ciekawe, przypominają, a może poniekąd są to Oreo. Snuję takie przypuszczenia z powodu ich tylko delikatnie słodkiego smaku przejawiającego się w gorzkości kakao. Tak samo twarde jak one, co od razu przysunęło mi na myśl Milkę Oreo.
Środkową kostkę wypełnia mnóstwo kremu kakaowego, który niesamowicie współgra ze słodką czekoladą, gdyż smaki się w pewnym sensie równoważą. Jest on lekko tłusty, brudzi palce, ale stały i praktycznie zbity, choć nadal pozostaje kremowy i bardzo powoli się rozpuszcza. Co ciekawe, to właśnie on jest... gorzki. Nie taką mocną goryczką jak w prawdziwym kakao czy czekoladzie o najwyższej jego zawartości. Nadzienie jak najbardziej zaskakujące.
Kolejna kostka ma w sobie płynne nadzienie rodem z Milka Choqsplash Hazelnut, które charakteryzuje się jednakową płynnością, gęstością i niespełna identycznym smakiem. Jednak tu jest kakao wyczuwalne, a jako pierwsza czekoladka z tej tabliczki nadal jest słodka, bo pozbawiona pierwiastka goryczki.
Wszystkie te dodatku chowają się pod cieńszą po bokach i grubą z podstawy czekoladą spod znaku fioletowej krowy, która jest przypuszczalnie już wszystkim doskonale znana. Wysoka dawka słodyczy wraz z wyczuwalną pastą z orzechów laskowych i dawką mleka z kakao, co w połączeniu daje niebanalnie rozpuszczającą się czekoladę tworzącą miłe błotko.
Właśnie Milka Choco Cocoa spodobała mi się o wiele bardziej i z chęcią ją zjem choćby raz jeszcze. Nadzienia okazały się być zaskakujące, bo i cała tabliczka nie ocieka taką słodyczą jak poprzedni wariant. Może się okazać wprost doskonała dla osób ceniących kakao.
Środkową kostkę wypełnia mnóstwo kremu kakaowego, który niesamowicie współgra ze słodką czekoladą, gdyż smaki się w pewnym sensie równoważą. Jest on lekko tłusty, brudzi palce, ale stały i praktycznie zbity, choć nadal pozostaje kremowy i bardzo powoli się rozpuszcza. Co ciekawe, to właśnie on jest... gorzki. Nie taką mocną goryczką jak w prawdziwym kakao czy czekoladzie o najwyższej jego zawartości. Nadzienie jak najbardziej zaskakujące.
Kolejna kostka ma w sobie płynne nadzienie rodem z Milka Choqsplash Hazelnut, które charakteryzuje się jednakową płynnością, gęstością i niespełna identycznym smakiem. Jednak tu jest kakao wyczuwalne, a jako pierwsza czekoladka z tej tabliczki nadal jest słodka, bo pozbawiona pierwiastka goryczki.
Wszystkie te dodatku chowają się pod cieńszą po bokach i grubą z podstawy czekoladą spod znaku fioletowej krowy, która jest przypuszczalnie już wszystkim doskonale znana. Wysoka dawka słodyczy wraz z wyczuwalną pastą z orzechów laskowych i dawką mleka z kakao, co w połączeniu daje niebanalnie rozpuszczającą się czekoladę tworzącą miłe błotko.
Właśnie Milka Choco Cocoa spodobała mi się o wiele bardziej i z chęcią ją zjem choćby raz jeszcze. Nadzienia okazały się być zaskakujące, bo i cała tabliczka nie ocieka taką słodyczą jak poprzedni wariant. Może się okazać wprost doskonała dla osób ceniących kakao.
Skład i wartości:
Ocena: 6/6
Znalezione: Żabka
Cena: 3,29 zł
Wiem, że kiedyś jej spróbuję. Kiedy ? Nie wiem, ale w sumie nie czuję aż takiego uczucia, że muszę koniecznie je kupić. :D
OdpowiedzUsuńkurczę, tych nowości na rynku jest ostatnio tyle, że nie nadążam. Jednak pozostanę wierna malinowej i żadna nowość dla mnie jej nie pobije ;)
OdpowiedzUsuńJa akurat też wolę karmelową przepraszam. :D Ale ja to nawet czekolady za bardzo nie lubię więc czekolada z nadzieniami czekoladowymi to tak średnio dla mnie - choć oczywiście i tak kupię i spróbuję. :D Boje się tylko, że mam takie oczekiwania co do nich, że mnie totalnie zawiodą - wiem bowiem, że będzie bardzo słodko, ale bez konkretnego smaku.
OdpowiedzUsuńBardzo nas ciekawią te tabliczki, nie powiemy, że nie ale trochę nam się nie uśmiecha aby musieć zjeść aż trzy kostki z tabliczki aby ocenić całą czekoladę :)
OdpowiedzUsuńWersja czekoladowa bardziej do mnie przemawia. Karmelowych czekolad (w stylu Milka caramel) nie lubię. Lubię takie z chrupkami karmelowymi (jak Daim).
OdpowiedzUsuńGenialne są ! :) Smaczne i wgl. Naszą ulubioną czekoladą jest Milka oreo ! <3 Pozdrawiamy https://agssymi.blogspot.com
OdpowiedzUsuńnie wiem dlaczego ale Milki jakoś nigdy mi smakowo nie podchodziły :(
OdpowiedzUsuńUfff, czyli moje odczucia, co do wersji czekoladowej, nie są mylne! Chyba szybko ją otworzę :D
OdpowiedzUsuńW moim mieście jeszcze ich nie ma ale jakoś nie żałuję :P
OdpowiedzUsuńJadłem kiedyś tą czekoladę, ale o innym smaku, która również była bardzo smaczna. Co prawda gorzka czekolada jest najlepsza, to i tak uwielbiam czekolady smakowe, nawet te za 2 zł :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTa czekoladowa mnie wcale nie zachęca, choć jak czytam recenzję to tak teraz myślę, że mogłaby mi smakować :D A tą karmelową spróbuję jak kupi moja siostra :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tę czekoladę Milka - szczególnie w wersji czekoladowej :)
OdpowiedzUsuńNigdzie nie widziałam tych czekolad, ale może dlatego że zazwyczaj kupuję tylko gorzką jednej marki;p
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńUwielbiam słodycze z Milki, ale akurat tej czekolady nie miałam okazji próbować. Może dlatego, że rzadko chodzę do Żabki, gdyż nie lubię tych sklepów. Zawsze tam trafiam na niemiłą obsługę. Kiedyś bardzo lubiłam czekolady z karmelem i jem je, aczkolwiek ten karmel w Milce wydaje mi się odrobinę za słodki, ale jak najbardziej jest dobry. ;)
Pozdrawiam. ;)
Czekoladowa to moje marzenie o pysznej czekoladzie, była fenomenalna :D Ja jadłam ją jeszcze gdy było bardzo ciepło i trochę podtopioną i mmm... pycha.
OdpowiedzUsuńZa to karmelowa zupelnie mi nie przypadla do gustu a już ta z kawałkami karmelu to zgroza dla moich zębów (chyba czas na wizytę u dentki)
Muszę kiedyś spróbować;)
OdpowiedzUsuńMm, wygląda przepysznie. :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czekoladę Milka w wersji czekoladowej :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym zjadła takie czekoladki :-)
OdpowiedzUsuńO ja, dziwne to takie... Kostka czekolady musi być symetryczna! No, ale 3 smaki. Coś dla tych, co szybko się nudzą! ;) Ja bym chyba poszedł w stronę karmelu, choć rzeczywiście - ciemne opakowanie ma w sobie tą intrygującą nutkę tajemnicy ;D
OdpowiedzUsuńKULTURA & FETYSZE BLOG (KLIK!)
obie wygladają intrygująco:)
OdpowiedzUsuń