W jednym z dużych dyskontów już w tamtym roku pojawiło się wiele produktów spod szyldu Exquisit, nowej marki własnej. Wśród wielu z nich znajdują się ciekawe propozycje słodyczy. Kremy do smarowania, czekoladki, chipsy, czekolady... Jedną z tych ostatnich, bo z czerwonym winem i marcepanem (klik) recenzowałam w grudniu. W końcu przyszła czas na kolejną.
Tabliczka jest dość dobrze zapieczętowana. Skryta w folii w tekturowym pudełku przez co wydaje się być pokaźnej wielkości. Dobra iluzja? Samo opakowanie stara się przyciągnąć oko. Ma do tego zachęcić fragment, dzięki któremu widać część czekolady. Takie niby małe okienko na świat. Całość może dla niektórych wyglądać prosto, ale na pewno nie banalnie. Coś jest, że swoim obliczem zwraca uwagę na siebie.
Czekolada ma dość oryginalny kształt, a swoim wyglądem przypomina falę. Taką, która się tworzy podczas burzy chociażby na rzece. Z obu stron wygląda inaczej.
Pod spodem widać tylko częściowo drobniutkie kawałeczki owoców zatopione w tabliczce koloru mlecznego, podchodzącego jednocześnie pod kość słoniową. Fragmenty te przypominają mi jogurt zawierający w sobie mak. Na wierzchu wygląda o niebo lepiej, a dominują tam odcienie czerwieni czy też różu. Obficie posypano ją suszoną żurawiną i malinami.
Smak: Pierwszy raz jadłam czekoladę w takim kształcie, a choć mogło by się zdawać, że jest grubości listka, to jednak tylko złudzenie. Dlatego też łamie się z charakterystycznym trzaskiem i nie łatwo ją podzielić na małe części. Chyba, że za pomocą noża, czego nie próbowałam. Na pewno nie polecam ciąć tępym. Już po pierwszym skosztowaniu swobodnie rozpuszcza się na języku robiąc błotko. Charakterystyczną cechą jest tutaj smak jogurtu, ale jednak nienaturalnego, mimo jego niewielkiej zawartości. Dla białej czekolady dziwny byłby brak słodyczy. Przeplata się ona wraz z mlecznym wyrobem i owocami, łącząc w dość interesującą całość tworzącą nawet fantazyjną kompozycję. Kiedy już na języku po kawałku czekolady nie zostaje ślad, spotyka się maksymalnie rozdrobnione owoce leśne. Wydaje się ich być dużo, a produkt zawiera zaledwie 4%. Należy wspomnieć, że zostawiają po sobie pseudo szczypanie, a raczej chrupanie przy ich rozgryzaniu. Istotną kwestią stanowią czerwone porzeczki oraz maliny. Te pierwsze, nie wiedzieć czemu, przypominały mi żurawinę suszoną. Być może dlatego, że również poddano je procesowi suszenia. Każda mała, soczystego koloru kuleczka jest cierpka, a przy rozgryzaniu zostawia gorzko-słodkie malutkie pesteczki, a tak samo jak te drugie ma naturalny, słodki posmak. Co więcej, te liofilizowane maliny łatwo rozmiękają w buzi i razem ze słodkością są również kwaskowate. Przyniosły mi na myśl baton Frupp.
Czekolada smakowała mi bardzo, a najlepiej za pierwszym razem. Była najbardziej jogurtową jaką jadłam. Przeszkadzać w niej mogą jedynie owoce na wierzchu. Według mnie ich rozmieszczenie powinno być lepiej dopasowane.
Czekolada smakowała mi bardzo, a najlepiej za pierwszym razem. Była najbardziej jogurtową jaką jadłam. Przeszkadzać w niej mogą jedynie owoce na wierzchu. Według mnie ich rozmieszczenie powinno być lepiej dopasowane.
Skład i wartości:
Znalezione: Kaufland
Cena: 7,99 zł
Ocena: 5/6
Nie wydaje mi się że to czekolada dobra na co dzień, ale chociaż raz z chęcią bym jej spróbowała, w końcu jogurt w białej czekoladzie, porzeczki, no i ten odjechany wygląd :)
OdpowiedzUsuńWyglada całkiem, całkiem :)
OdpowiedzUsuńZa rzadko bywamy w Kauflandzie żeby załapać się na wyroby tej marki :P Ale czekolada wygląda zjawiskowo :)
OdpowiedzUsuńTabliczka jest niesamowita. Nigdy takiej nie widziałam. A czekolada wydaje się być moim ideałem - nie dość, że biała to jeszcze z leśnymi owocami. Lubię takie smaki. Jeszcze jogurt naturalny to już pełnia szczęścia. Jak tylko będę w Kauflandzie (co zdarza mi się niestety rzadko) to ją dorwę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńa znam. :) tej marki miałam praliny i były całkiem spoko, czekolady nie smakowałam, ale wygląda fajnie.
OdpowiedzUsuńwyglada świetnie, teraz juz wiem ze kupię, choć wczesniej mnie nie kusiły, no dobra, może i kusiły ale jakś nie miałąm w planach :)
OdpowiedzUsuńJa miałam kupować tą ze speculoos, ale jakoś tak...zrezygnowałam. Może za rok się skuszę.
OdpowiedzUsuńo jejku,ale ona wygląda! Bardzo zachęca do zjedzenia:)
OdpowiedzUsuńLubię od czasu do czasu poczytać o czekoladzie, która mnie ani trochę nie interesuje, bo mój entuzjazm w kontekście "o boże, wreszcie nie muszę kupić!" wzrasta niesamowicie, hehe.
OdpowiedzUsuńO matko jak ona bosko wygląda, daj kawałek:D
OdpowiedzUsuńDawno już nie widziałam tak pięknej tabliczki, a jak do tego biała, to jestem już zupełnie zakochana. :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam czekoladę białą :) Jest pyszna :) Choć z punktu widzenia towaroznawczego, czekolada powinna mieć minimum 70% masy kakaowej oraz nie powinno pojawić się ma miejscu cukier to i tak raz na jakiś czas nie zaszkodzi nam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Za białą nie przepadam, ale na tę chętnie bym się skusiła :D
OdpowiedzUsuńJak dla mnie prezentuje się rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za białą czekoladą, ale uwielbiałam milkę jogurtową (i truskawkową), więc może coś by te moje ulubione warianty miały wspólnego z tą czekoladą ;) Możliwe, że kwaskowatość owoców zrównoważyłaby słodycz białej czekolady - chociaż tak czy siak, mnie zawsze zamulała.
OdpowiedzUsuńLubię takie dziwne, niespotykane twory. :DDD
OdpowiedzUsuń