Jeszcze jesienią tamtego roku, E.Wedel wypuściło na rynek trzy nowe, duże tabliczki (a może powinnam je określić mianem ,,tablic"? xD) czekolady. Oczywiście, wtedy ze starą szatą graficzną, która moim skromnym zdaniem, nie umywa się do obecnej. Tak samo nie zachowała się dawna gramatura, gdyż i tym razem zmniejszono ją do 290 g. Na rynku od tamtej pory jest dostępny wyłącznie jeden smak, bo karmelowy, ale z trzema różnymi dodatkami do wyboru. A zaliczają się do nich: chrupki zbożowe, ciasteczka kakaowe i prażona kukurydza. Podczas, gdy dwa pierwsze wydają się być już wszystkim znane (i być może oklepane), ten trzeci nieco intryguje. No, bo czy widział ktoś z Was kiedyś w Polsce czekoladę z kukurydzą? A może frytki popcorn do tego?
Jak już wspomniałam, wygląd zewnętrzny mnie oszołomił. Krótki, chwilowy dylemat, który i co ważniejsze, czy wybrać jeden z wariantów. W naszym kraju (chyba, a nawet jestem bardziej pewna, że) nie było jeszcze czekolady z dodatkiem warzyw. Tym bardziej w wykonaniu polskiej firmy. Ciekawe.
Już przez dotyk , dzięki niekoniecznie delikatnym opuszkom palców można wyczuć ilość jak i wielkość kostek. I tutaj mały szok. Dlaczego jest ich tylko 18!? Co prawda, są spore, a na "kwiatuszku" każdej maluje się pierwsza litera logo na zmianę z zawijasem. Szczerze mówiąc, wolałabym więcej części, ale żeby nie były tak grube i potężne. A co zasługuje na konieczność wspomnienia? Na pewno błogi, słodki i niemalże przecukrzony zapach. Przypomina on karmel, ale jednocześnie również przywołuje na myśl watę cukrową.
Smak: Nie ulega wątpliwości, że mleczna czekolada smakuje dokładnie jak mówi jej nazwa. Wyczuwalnie mleczna (pozwolicie na powtórzenie), umiarkowanie słodka i z małym dodatkiem kakao. Żaden z nich nie dominuje, bo się łączną i współgrają ze sobą. Nie jest gumowa, nadnaturalnie miękka, ani plastyczna czy przesadnie tłusta. Rozpuszcza się bowiem w standardowej szybkości, a jej grube warstwy (szczególnie wierzch, przypominający kwiatka) łatwo odchodzą od nadzienia. Na pewno nie jest to cudowna czekolada nad którą można pałać z zachwytu, ale do złych też nie należy. Całkiem dobra - to idealne określenie.
Ciekawa jestem czy gdybym nie wiedziała, że nadzienie jest karmelowe, to zgadłabym to...? Być może, skoro jest tak muląco-słodkie. Potwornie. I to nie jest miłe określenia ,,sama słodycz", ale raczej coś w stylu ,,przesadnej słodyczy", gdzie nie można za wiele zjeść. Sama czekolada nie jest tak bardzo intensywna. Następnie okazuje się, że kukurydza daje radę w ratowaniu oceny. Zatopiona gdzieś w niby kruchej i wyjątkowo zbitej, kremowego koloru masie, ale też uprażona w odpowiednim stopniu. Można by zaryzykować stwierdzenie nawet o lekkim przypaleniu, jakoby miało się robić popcorn. Twarda i chrupiąca, wyrywa człowieka zanurzającego się w stan przecukrzenia. Dodatkowo, sól jest świetnym dodatkiem także przerywającym ten proces.
Moja propozycja? Koncepcja interesująca, ale nadzienie nie powinno być karmelowego. Gdyby je zmienić, to może nawet ta czekolada miała by okazję zostania hitem.
Ciekawa jestem czy gdybym nie wiedziała, że nadzienie jest karmelowe, to zgadłabym to...? Być może, skoro jest tak muląco-słodkie. Potwornie. I to nie jest miłe określenia ,,sama słodycz", ale raczej coś w stylu ,,przesadnej słodyczy", gdzie nie można za wiele zjeść. Sama czekolada nie jest tak bardzo intensywna. Następnie okazuje się, że kukurydza daje radę w ratowaniu oceny. Zatopiona gdzieś w niby kruchej i wyjątkowo zbitej, kremowego koloru masie, ale też uprażona w odpowiednim stopniu. Można by zaryzykować stwierdzenie nawet o lekkim przypaleniu, jakoby miało się robić popcorn. Twarda i chrupiąca, wyrywa człowieka zanurzającego się w stan przecukrzenia. Dodatkowo, sól jest świetnym dodatkiem także przerywającym ten proces.
Moja propozycja? Koncepcja interesująca, ale nadzienie nie powinno być karmelowego. Gdyby je zmienić, to może nawet ta czekolada miała by okazję zostania hitem.
Skład i wartości:
Znalezione: Delikatesy Centrum
Cena: 6,99 lub 7,99 zł (promocja)
Ocena: 5/6
Moja mama stwierdziła, że kostki tej czekolady wyglądają jak czekolady z bombonierki :) I tylko to chwaliła ;)
OdpowiedzUsuńjakoś mnie nie kusi ostatnio słodkie;D
OdpowiedzUsuńTakie nadzienia mnie nie kuszą, wolałabym samą mleczną z chrupiącymi płatkami :)
OdpowiedzUsuńSpadłaś mi tą recenzją z nieba. Tak się wahałam już nieraz czy kupić tę czekoladę, ale jakoś kukurydza mnie nie przekonywała. Faktycznie jedyne warzywne polskie czekolady jakie kojarzę to chyba tylko takie z dodatkiem posmaku ostrych papryczek.. a tu... kukurydza ;) Fajnie, że właśnie słonawa kukurydza ratuje słodycz do bólu karmelu. Hmm, hmmm... chyba się skuszę! Pozdrowionka i miłego weekendu :)
OdpowiedzUsuńMyślę że mogła by mi się spodobać
OdpowiedzUsuńObiecałyśmy sobie, że którąś z tych tabliczek kiedyś spróbujemy ale póki co jakoś nam do nich nie po drodze :P Ale właśnie po tą z kukurydzą sięgnęłybyśmy jako pierwsze :D
OdpowiedzUsuńNiby ,,przesadna słodycz" powinna mnie odstraszyć, ale kurka, gdyby robili te czekolady w jakichś mini wersjach, to bym kupiła i spróbowała. ;>
OdpowiedzUsuńNie gumowa ani przesadnie tłusta? Musiała być ultra-świeża :D
OdpowiedzUsuńSpróbowałabym, gdyby były w mniejszej gramaturze. Miniaturce najlepiej xD
Jestem zła, że zrobili je w takich ogromnych rozmiarach :(
OdpowiedzUsuńCzekoladowe eksperymenty to ja lubię :D
OdpowiedzUsuńNie widziałam tego jeszcze w sklepie :)
OdpowiedzUsuńodkad zatrulam sie prazona kukurydza nic takiego bym nie tknela
OdpowiedzUsuńJadłam tę wersję i przypadła mi do gustu. Uwielbiam takie niespecyficzne połączenia :)
OdpowiedzUsuń>foxydiet<
Nie jadłam, ale nadrobię straty ;) A Wedel to już nie polska firma :)
OdpowiedzUsuńZjadła bym <3
OdpowiedzUsuń