środa, 10 lutego 2016

Wawel, czekolady: Peanut Butter, Michałki Klasyczne

Polska nie ma za wiele dobrych firm produkujących słodycze. Ba, nie tyle dobrych, co naprawdę smacznych, a przede wszystkim zjadliwych. Ciągle te same, powtarzające się smaki. Nic nowego, ani innowacyjnego. Mleczna warstwa z owocowym nadzieniem już mi nie smakują tak jak dziecku, które nie zna czegoś innego. Przestałam zwracać na takie "małe rzeczy" uwagę, tak jakby ich w ogóle nie było. Coraz częściej wydaje mi się, ze wkrótce nie będzie co wybrać, ale przecież wciąż pojawia się coś nowego czy limitowanego. Tak jak edycja Wawelu, który to jako pierwszy w tym kraju wprowadził do sprzedaży czekoladę z masłem orzechowym.


Patrząc na opakowanie nie da się od razu zauważyć informacji o limitowanej edycji. Taki mały napis nie przekonuje od razu każdego. Pamiętam, kiedy znalazłam kwadratową tabliczkę tej firmy w sklepie i od razu ją zakupiłam. Potem rozkoszowałam się nią przez niedługi czas i zniknęła z półek na (niby) wieki. Tamtejsza grafika bardziej mnie przekonywała. Tutaj kostki są nie tyle źle sfotografowane, co beznadziejnie przerobione w programie graficznym. Doskonale widac te wszystkie niedociągnięcia. Szata graficzna za to pozostaje w stonowanych kolorach, a dominuje brąz i biel. Prostota ponad wszystko?
Peanut Butter


15 kostek złączonych ze sobą, schowanych w tradycyjnym opakowaniu. Na każdej z nich wyryte jest zaokrąglone logo firmy. Po wyjściu ich na wierzch, w powietrzu roznosi się zapach czekolady deserowej z aromatem prażonych orzeszków ziemnych. Powierzchnia zdaje się być... pomiędzy mleczną, a deserową, bo na pewno nie wygląda na gorzką. No, kto by się tego wszystkiego spodziewał? Ważne, że jak na krajowy rynek, to pomysł dość oryginalny. Nigdy nie było słodyczy z masłem orzechowym, które to u nas staje się coraz popularniejsze (o ile już tego nie można powiedzieć).


Smak: Warstwa czekolada zdaje się być grubsza u góry niż na dole, więc i tak jest w rzeczywistości. Słodka, ale równie dobrze czuć w niej niemałą ilość kakao. Nie można powiedzieć, że to gorzka czekolada, skoro tak nie jest. Dobra, bo i szybko się rozpuszcza, ale nie robi wielkiego wrażenia. Dobrze jest, powiedziałam. 
Nadzienie skleja obie części idealnie. Beżowy krem skrywa w sobie małą niespodziankę - drobne kawałeczki orzechów ziemnych. Stop. Napisałam krem? Przecież miało być masło orzechowe! Ich (nawet) spory dodatek (jaki właśnie jest) na pewno nie sprawi od razu, że ono się w nie zmieni. Cóż, warto wspomnieć, że wraz z nimi pojawia się sól. Ujawnia się w małym stopniu, co nadzwyczajnie komponuje się w całości. Znowu kojarzy mi się to z paczkowanymi, prażonymi fistaszkami, bo faktycznie taki smak wypełnia przestrzeń między czekoladą. Co więcej, cukier także jest wyczuwalny w stopniu takim jak druga biała śmierć, która okazała się złym określeniem. Błędem byłoby, gdybym nie wspomniała o tłustości kremu, przez którą delikatnie się rozpuszcza.
Podsumowując, czekolada deserowa dobrze tutaj pasuje, ale samo nadzienie już powinno być tym masłem orzechowym, a nie tłustym kremem z fistaszkami, cukrem i solą. To one imitują amerykańskie smarowidło. 
Skład i wartości:
Ocena: 5/6

Michałki klasyczne


Po degustacji czekolady z rzekomym masłem orzechowym przyszła kolej na tabliczkę, którą jak myślałam, już nie spróbuję. Po prosu czekała na mnie w pokoju, leżąc samotnie na biurku. No, może nie tak samotnie, skoro obok niej na kartce znajdowała się orzechy, niedaleko zeszytu czy aparatu, dwóch sztuk nerdów, słuchawek, piórnika, zegarka Garfield...


Opakowanie za wiele nie różniło się od poprzedniego. Nazwa, orzeszki, dwie (niepoprawne graficznie) kostki... Odmiennym elementem było tło dla tego widoku - srebrne i niemalże błyszczące. A w środku? Inne kostki, całkowicie. Wzór zupełnie jak w tabliczkach z najniższą ceną, a podział na 24 małe kostki, co lubię.


Smak: Czekolada powinna być słusznej warstwy, a między tymi warstwami powinno być dobre nadzienie sklejające całą tabliczkę. W tym wariancie łatwiej od niego odchodzi, ale podobieństwo również jest zachowane. To dokładnie ta sama deserowa tabliczka z dość wyraźną (jak na średnią zawartość) nutą kakao jak i słodyczą.
W środku zamknięto cukierki. Nie wiem czego się spodziewałam, ale to dokładne ich odwzorowanie. Na pewno wyczuwa się w nim znów aromat kakao, tyle że tym razem już lżejszy. Orzechów również. Nie można znaleźć ich tak wiele jak przedstawia grafika, ale przyjemnie gryzie się pachnące i drobne fistaszki. Gdyby nie czekoladowa powierzchnia, to jej wsad z łatwością by się skruszył, ba. Sypie się już przy łamaniu, któremu towarzyszy trzask pękania przy próbie oddzielenia części.
Jak dobrze, że Wawel nie zastosował mlecznej tabliczki, ponieważ blisko połowy produktu było mi już za słodko. Nie jest to na pewno idealny wyrób, ale może konkurować z cukierkami.
Skład i wartości:

Ocena: 4/6

Znalezione: Lewiatan
Cena: 1,69 zł

27 komentarzy:

  1. Czekolady z masłem orzechowym jeszcze nie jadłam

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm, po zjedzeniu paru zagranicznych wyrobów czekoladowych jestem wierną fanką polskich wyrobów. Kij z opakowaniem, nie jem go! Zwłaszcza brytyjskie czekolady to dramat, są tak słodkie, że po jednej kostce zatykają się arterie. Polscy producenci wreszcie czują w którą stronę zdąża rynek (albo w którą stronę zdążam ja ;)) i pojawia się coraz więcej gorzkich czekolad z dodatkami. A jeszcze parę lat temu trzeba było jechać do Czech po Studentską Horką z dodatkami. Z ostatniej wizyty w sklepie firmowym Wawelu przyniosłam info, że ich czekolady z ze skórką pomarańczową i chilli, żurawiną, borówką i z wiśnią robione są na bazie czekolady deserowej o 70% zawartości kakao. Jest też typowo gorzka 90% ze skórką pomarańczową. Dla mnie 70% jest w sam raz, 90 jest już jednak zbyt gorzka (żeby wtrąbić pół tabliczki). Oczywiście gorzkie Lidty też lubię, ale nie uważam, żeby polskie wyroby w czymkolwiek im ustępowały

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja jestem fanką niemieckich słodyczy od dobrych kilkunastu lat. Wszystko przez tatę, ale cóż.
      Czyżby chodziło Ci o Cadbury? Niektóre polskie wyroby też pozostawiają wiele do życzenia.
      Właśnie m.in. Lindt jest jedną z moich ulubionych marek, z których mogę na raz zjeść pół tabliczki. Nawet obecnie mam 3 sztuki jej w domu. Niecałe, oczywiście.
      Słyszałam o tych czekoladach. Już miałam jedną z nich brać, kiedy (prawdopodobnie) przeraził mnie skład. 90% z firmy Wawel jadłam i bardzo mi posmakowała.

      Usuń
  3. Nie mogę się niestety przekonać do czekolad Wawelu... Sama czekolada dla mnie jest plastikowa, a nadzienia zwykle nazbyt przecukrzone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam mam z niejedną polską firmą...
      W sumie dawno nie jadłam nadziewanych czekolad od Wawela.

      Usuń
  4. Już pisałam pełen wątpliwej ekscytacji komentarz, gdy zobaczyłam to drugie zdjęcie czekolady Peanut Butter i mnie strzeliła taka ochota na masło orzechowe.. Teraz masz grzech, kusić mnie Wawelem xD
    Przynajmniej tabliczka Michałkowa gasi ten entuzjazm, już bym chyba wolała zjeść Milkę. :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, tak tylko ja potrafię. :D
      Nie wiem czego oczekiwałam od michałkowej czekolady, ale na pewno nie tego, co otrzymałam. ;-;

      Usuń
  5. Jaką ja mam teraz ochotę na tą pyszotę! Gdzie można ją kupić>? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież napisałam, ze w Lewiatanie.
      Kiedyś były też w Stokrotce.
      Musisz wiedzieć, ze pojawiają się okresowo, więc ich wypatruj.

      Usuń
  6. Poszłam po świętach do Lewiatana jak te czekolady były w gazetce, ale moje oczy ich nie ujrzały
    ale bardzo jestem ciekawa tego smaku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinny być na półce z promocjami.
      Kiedyś na pewno znajdziesz. ;)

      Usuń
  7. No proszę, widzę, że jesteś jedyną osobą w blogosferze, która podziela moją opinię co do czekolady z masłem, bo ona na prawdę jest niezła, ale mogłaby być bardziej dopracowana ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Smak tej z masłem orzechowym jest lepszy niż batonik Wawela? :D Nie był taki zły, ale szykowałam się na lepsze wow. :D
    Ale w sumie… skoro Ty, masło-orzechoholiczka jak ja, uważasz, że to niezła czekolada to się za nią porozglądam. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem... Dawno go nie jadłam. Obstawiałabym raczej duże podobieństwo. Ani lepszy, ani gorszy.
      Powodzenia życzę. :3

      Usuń
  9. ta pierwsza wyskakuje mi z kazdej strony XD w grupce wegańskiej ciagle ktos ja wstawia :d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile dobrze mi wiadomo, to jedyna wegańska czekolada polskiej firmy w naszym kraju.

      Usuń
  10. Szczerze mówiąc nie cierpię czekolad z Wawela ;/

    OdpowiedzUsuń
  11. No to narobilas mi smaka na czekolade ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Myślałam czy nie kupić tej z masłem orzechowym,ale sobie daruję:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jadłam czekoladę z masłem orzechowym i muszę stwierdzić, że była bardzo dobra :) trafiłam na swój smak! Polecam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Generalnie nie lubię takich czekolad, bo są słodkie i mają tłuszcze roślinne, co obniża ich wartość. Chociaż na kosteczkę tej czekolady z chęcią bym się skusił. :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli Ci się podobają przepisy - skomentuj. Bądź na bieżąco - obserwując bloga!
Spam jest ignorowany i usuwany.