Razu pewna niepełnoletnia kobieta, a więc mogę powiedzieć, że dziewczynka poszła do sklepu na zakupy ewentualnie po sprawdzenie czy nie ma czegoś nowego. Za pierwszym razem przeszła obok góry cukierków zatrzymując się tylko na chwilę. Innym razem też przystanęła, ale zdecydowała się na kolejny krok. Chwyciła za torbę i wybrała kilka rodzajów cukierków, które uznała za nowe albo przynajmniej ich nie widziała. Bo czemu by nie? Tak też można. A cukierki od tej firmy przecież lubi, więc raczej nigdy też nimi nie pogardzi.
Nie. Nie byłam w firmowym sklepie Wedla po te słodycze. Takie papierowe torebki mają w sklepach, ale nietrudno się tego domyślić. Krótka
Wiśniowy
Smak: Polewa okalająca bohatera jest nadzwyczajnie cienka i trzeba ją zdzierać, aby dokładnie poznać, przypomnieć sobie smak poprawnej, wedlowskiej czekolady deserowej. Część stanowiąca główną rolę kruszy się, choć jest twarda, a więc zbita. Przynajmniej istnieją duże szanse, że cukierek przed zjedzeniem nie zostanie zgnieciony. W środku chowają się kawałki liofilizowanych wiśni, które równie dobrze można określić okruszkami współgrając z kakaową masą.
Pierwszy okaz pozostawił uśmiech na mojej twarzy jednocześnie zadowalając kubki smakowe. Zamiast galaretki dostałam cząstki owoców w środku. Rewelacyjna całość.
Ocena: 5/5
Irys
Smak: Nieco inaczej sprawa ma się z mleczno-karmelowym cukierkiem. Masa spod podobnej jak poprzednio (bo niewiele grubszej warstwy) czekolady nie jest ani trochę zwarta, wręcz przeciwnie. Nadzienie jest mokre, wilgotnością podobne marcepanowi czy ewentualnie trufli, a gdyby się uprzeć to nawet można go uformować w dowolny kształt. Co gorsza, cukier wydaje się być tutaj jednym składnikiem niespodziewanie silnie uderzając i zarazem psując praktycznie nie wyczuwalną mleczność. Tym samym bardzo przypomina krówki, których nawiasem mówiąc nie znoszę.
Ocena: 2/5
Pomarango
Smak: Tej sztuki nie widziałam dobrze. Średnio lubię skórkę pomarańczową, a samych owoców nie znoszę. Za to sokiem nie pogardzę. Dlatego tez jakież było moje zaskoczenie tuż po pierwszym kęsie. Powtórka z rozrywki w związku z polewą stanowiącą nieodłączny element. W tym wydaniu wnętrze zwraca uwagę tak samo zwartą strukturą, twardością oraz kruchością jak w Wiśniowym. Jednak nie zawiera żadnych owoców, a mimo tego smakuje pomarańczowo. To zapewne za sprawą dodatku w postaci aromatu, na co też częściowo zwraca uwagę podpis.
Wolałabym pomarańczowego niż o smaku pomarańczowym. W każdym razie uważam to za słodycz udaną i przyzwoitą.
Ocena: 4,5/5
MOCCA
Smak: Kto mnie zna choć trochę wie, że smak kawy jest jednym z moim ulubionych. Stąd też cieszyłam się na myśl o spróbowaniu tego wariantu, który zostawiłam sobie na sam koniec. Pewnie gdybym zaczęła od niego, to od razu wiedziałabym, że mało prawdopodobne będzie, aby owocowe były galaretkami.
Nie inaczej niż poprzednio ma się tu kwestia polewy z czekolady deserowej. Nie pogardziłabym choć trochę większa ilością. Idealnie ona pasuje do intensywnie kawowego wnętrza. I to nie żaden napój kawopodobny. W jego dość zbitej, a jednoczesnie kruchej strukturze (a więc tu bez najmniejszych zmian) można się doszukać nawet nie zmielonych, powiedziałabym, że posiekanych ziaren kawy z charakterystyczną dla nich goryczką przy rozgryzaniu. Aż przypomniałam sobie jak próbowałam pogryźć takie ziarna z wiadomym skutkiem.
Znajduje się w nim wiele pozytywnych aspektów, a sama kawa sprawiła, że od tamtej pory stał się on moim ulubionym cukierkiem z Wedla.
Nie inaczej niż poprzednio ma się tu kwestia polewy z czekolady deserowej. Nie pogardziłabym choć trochę większa ilością. Idealnie ona pasuje do intensywnie kawowego wnętrza. I to nie żaden napój kawopodobny. W jego dość zbitej, a jednoczesnie kruchej strukturze (a więc tu bez najmniejszych zmian) można się doszukać nawet nie zmielonych, powiedziałabym, że posiekanych ziaren kawy z charakterystyczną dla nich goryczką przy rozgryzaniu. Aż przypomniałam sobie jak próbowałam pogryźć takie ziarna z wiadomym skutkiem.
Znajduje się w nim wiele pozytywnych aspektów, a sama kawa sprawiła, że od tamtej pory stał się on moim ulubionym cukierkiem z Wedla.
Ocena: 6/5 - wyróżnienie
Szkoda ze w wersji wiśnia te kawałki owoców nie są większe :) co do cukierków mocca to jak kawy nie lubię tak kawa w niektórych słodyczach mi smakuje ale za wedel nie przepadam :P
OdpowiedzUsuńJa też nie przepadam za Wedlem, ale ich cukierki są całkiem dobre.
UsuńJadłam i tylko kawowy i Irys dla mnie były zjadliwe. Owocowe zdecydowanie NIE. Ja w nich czułam taką sztuczność. Ale też nie lubię słodyczy owocowych :)
OdpowiedzUsuńCo do Irysów to mam podobne wrażenia. Podejrzewam, że pomarańczowy smakowałby mi najbardziej, a kawowy raczej by mi nie pasował, bo nie lubię kawy :)
OdpowiedzUsuńPrzeciwieństwa się przyciągają. Tak słyszałam. ;)
UsuńWiśniowego z chęcią bym spróbowała. Irysy z kolei lubię. Słodkie do bólu, lekko mordoklejkowate, ale nawet mi smakują. Mocca kawowego nie próbowałam i jak samej kawy nie pijam i nie lubię, to słodycze kawowe to już inna bajka. Za Twoim poleceniem z chęcią go skosztuje. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńO tak, skosztuj koniecznie! I daj znać, oczywiście. :3
UsuńNie jadłyśmy cukierków z tej mieszanki ale to i tak nie są nasze smaki :)
OdpowiedzUsuńNieeee, nie rujnuj moich wspomnień o Irysach! Ja też kupiłam wszystkie te cuksy, ale ze względu na odległą datę ważności zniosłam do piwnicy. Może zjem w czerwcu, może dopiero po wakacjach. Tak czy inaczej przykro mi z powodu Iryska. Tyle że ja bardzo lubię krówki i tego typu nadzienia, więc może (na pewno!) odbiorę go inaczej.
OdpowiedzUsuńDlaczego akurat do piwnicy? O.o Za mało miejsca w domu/mieszkaniu?
UsuńCo do cukierka, też tak sądzę.
jadłam tylko wiśniowy i to nie mój smak :) ale... nie prejmuj się, ja zawsze w sklepie wygrzebuję pierroty i bajeczne, na szczęście biedronka ostatnio spelnila moje oczekiwanie tworzac kosz cukierkow tylko z tych dwoch smakow
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ja nie znajduję tam rzeczy promocyjnych, na których najbardziej mi zależy.
UsuńNawet nie wiem, czy jadłam te cukierki i coś mi mówi, że jednak nie. Je też bardzo lubię smak kawowy, więc sądzę, że ten posmakowałby mi najbardziej.
OdpowiedzUsuńNiewątpliwe.
UsuńTez kupiłabym mocce :)
OdpowiedzUsuńBez pozostałych?
UsuńNie kojarzę, żebym gdzieś w sklepie je widziała. Irysy i wiśniowe wydają się smaczne. Bo jednak za niczym kawowym poza zapachem nie przepadam, a pomarango też mnie nie przekonuje. Ogólnie Wedel jest ok.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;)
Luzem są tylko w Biedronce, a w paczkach też je można znaleźć.
UsuńIrysy mi się zawsze będą kojarzyć z dzieciństwem, chociaż nie mam pojęcia czy kiedykolwiek je jadłam. xd
OdpowiedzUsuńOceną mocci (?) jestem zdziwiona. :D Było kiedyś tu takie wyróżnienie? :D
To w jaki sposób Ci się kojarzą?
UsuńA było, było. To jeszcze nie koniec zmian. ;)
Bardzo lubię te ich mieszanki :-)
OdpowiedzUsuńA który smak najbardziej?
UsuńMieszankę Wedlowską pamiętam.... dziadek kupował do poczęstunku, ten Irys myślę że mógłby mi smakować.
OdpowiedzUsuńLubisz karmel?
Usuńmieszanki wedlowskiej nie jadłam wieki..
OdpowiedzUsuńMoże czas odświeżyć smak?
UsuńTo fakt, że takie cukierki mają dużo cukru :) Nie raz jadłem takie cukierki z Wedla - są bardzo dobre. Jedna rzecz mnie martwi, że dzieci mogą kupić nieświadomie cukierki, ale z dodatkiem alkoholu :/ Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDla mnie kawa to jeden z ulubionych wariantów w słodyczach więc pewnie ten też by mi smakował najbardziej. :-)
OdpowiedzUsuńGeneralnie nie lubię kawy, ale co ciekawe, moim ulubionym cukierkiem od Wedla też jest Mocca. :D
OdpowiedzUsuń