Nowości, nowości, wszędzie nowości!
I kolejna już nie taka polska firma, będąca chyba jedną z najpopularniejszych (nawet na pewno) wyszła naprzeciw innym i postanowiła się rozwijać. W związku z tym nie tak dawno temu, bo jeszcze w pierwszym kwartale temu roku, Wedel wprowadził na rynek nie nowe czekolady (no też, ale o nich już pisałam tutaj), lecz dwa batony. Jak ja za nie przepadam za karmelem, tak ich biała Karmellove mi zasmakowała, a mimo iż nieszczególnym uczuciem pałam do tej firmy to jednak nie mogłam nie zwrócić uwagi na te słodycze. Tym bardziej z powodu mojej miłości do orzechów w jednym z wariantów.
Opakowania są do siebie bardzo zbliżone grafiką. Różnią się tylko trzema szczegółami - zdjęciem przekroju batona, kolorem napisu i części paska oraz ciastkiem z dodatkiem pod logiem. Pomimo niekrzykliwych kolorów zawracają uwagę odbiorcy.
Orzechowy
Sam baton tuż po uchyleniu plastikowego zabezpieczenia pachnie bajecznie prażonymi orzechowami w połączeniu z karmelową czekoladą. Nie równo oblany polewą (wzorującą się na fale) tylko sprawia wrażenie jakoby lewa część była większa niźli jest w rzeczywistości.
Smak: Skuszona boskim zapachem zaczęłam swoje spotkanie z nim od oblewającej go ze wszystkich stron polewy. Odchodzi ona bezproblemowo (prawdopodobnie) dzięki swojej cienkiej tafli, ale rozpuszcza się nieco wodniście pozostawiając bardzo słodki posmak niczym sama Karmmellove, która z kolei wydaje się teraz być lepsza od użytej w tym wyrobie.
Wnętrze stanowi główną część dzisiejszego bohatera. Po odejściu czekolady strasznie klei palce i lekko się przy opuszkach roztapia m.in. przez co można wyczuć tłuszcze roślinne. Masa nie pozwala się formować, ba, pokazuje swoją zbitą, delikatnie kakaową strukturę. Liczyłam na roztapianie jej na języku co nie(stety) nastąpiło. Ciekawą atrakcją są posiekane orzechy arachidowe, które najpierw zostały uprażone, a następnie posolone dzięki czemu zostały na swoim aromacie i niebanalnej chrupkości. W środku znajdują się ciasteczka albo raczej ich okruchy. Tak, okruchy, nie okruszki, gdyż ich delikatność jest perfekcyjnie wyczuwalna. Od razu po ich spotkaniu znikają, roztapiają się, lecz nie posiadają charakterystycznego maślanego smaku. Można stwierdzić, że są suche.
Nie pamiętam kiedy byłamzadowolona tak zachwycona jakimś produktem Wedla, naprawdę. Baton nie zasłużył na najwyższą notę, ale ta ocena go idealnie odwzorowuje. Nie mogę się przyczepić niczego więcej oprócz samego, kakaowego środka bez dodatków. Słodycz gustownie przeplata się z solą, co daje nie komiczny, a za to doskonały efekt.
Wnętrze stanowi główną część dzisiejszego bohatera. Po odejściu czekolady strasznie klei palce i lekko się przy opuszkach roztapia m.in. przez co można wyczuć tłuszcze roślinne. Masa nie pozwala się formować, ba, pokazuje swoją zbitą, delikatnie kakaową strukturę. Liczyłam na roztapianie jej na języku co nie(stety) nastąpiło. Ciekawą atrakcją są posiekane orzechy arachidowe, które najpierw zostały uprażone, a następnie posolone dzięki czemu zostały na swoim aromacie i niebanalnej chrupkości. W środku znajdują się ciasteczka albo raczej ich okruchy. Tak, okruchy, nie okruszki, gdyż ich delikatność jest perfekcyjnie wyczuwalna. Od razu po ich spotkaniu znikają, roztapiają się, lecz nie posiadają charakterystycznego maślanego smaku. Można stwierdzić, że są suche.
Nie pamiętam kiedy byłam
Skład i wartości:
Znalezione: Lewiatan
Cena: 1,59 zł
Ocena: 6/6
Mleczny
Wizerunek tego bohatera nieznacznie odbiega od poprzednika. Mianowicie kolor napisów jest inny, obrazek pod logo oraz szczególnie rzucająca się w oczy kremowa barwa nadzienia. Zapach można porównać do lustrzanego odbicia tabliczki Karmellove z solonymi orzeszkami z tym, ze na pierwszy plan nie wysuwają się fistaszki. A co najlepiej zjeść budząc się przed godziną czwartą w nocy? Baton, oczywiście! Po co się wysilać i robić kanapki czy gotować płatki lub kaszę? Do drugiego wariantu z dzisiejszych produktów było tylko kilka kroków.
Smak: Zaryzykowałabym faktem o łatwości odchodzenia delikatnej i nadzwyczaj łatwo łamiącej się czekolady z każdej ze stron, ale ma to miejsce tylko w niektórych odcinkach. Polewa jest ściągnięta od dużej wersji tabliczki, a jej karmelową słodycz i rozpuszczalność tworzącą szybko błotko pozostawiono.
Środek zaś objawia się zbitym nadzieniem tak jak poprzednim razem. Masa w tym okazie jest mleczna, można bowiem wyczuć mleko w proszku nadające nieco proszkowy posmak (ach, ta logika). Biały napój przeplata się z silną słodyczą, mocniejszą niż w orzechowym wariancie. Do tego dochodzą twarde, prażone i jednocześnie posolone (ale już nieco mniej) większe kawałki fistaszków, jednak nadal posiekane. Okrąglutkich, maleńkich oraz suchych, łatwo znikających ciasteczek wielkości okruszków jest jeszcze mniej. I tu nasuwa się myśl, dlaczego ich za mało w stosunku do arachidów, skoro to nie jest wariant orzechowy? Zdecydowanie, fistaszki są dominującym, głośno chrupiącym składnikiem. Natomiast niemaślane drobinki opuszczają swoje stanowiska (pierwotnie w długiej, ciężkiej, prostokątnej bryle, a następnie w ustach) w zastraszająco szybkim tempie, ot tak rozmiękają, rozmywają się jakoby nie istniały.Lekkie rozczarowanie przychodzi dopiero na końcu, kiedy to po ostatnim kawałku spotyka się cukrowe pieczenia. To takie coś jak zgaga, tylko że łaskocze, a kwas nie jest odczuwalny - nie ma go.ów doznanie nie kończy się nieprzyjemniej niż mdłościami.
Przy zakupie miałam małe wątpliwości, a czas ich nie rozwiał wcale. Nie wiem czy to się przełożyło na ostateczny efekt, ale tak czy siak baton orzechowy jest do niego o niebo lepszy. Jeśli nadarzy się wyjątkowa okazja to mogłabym do niego wrócić, ale z mlecznym nie uśmiecha mi się znów spotykać, choć wprawdzie jadło się go nawet przyjemnie (pomińmy fakt nieustającego głodu).
Środek zaś objawia się zbitym nadzieniem tak jak poprzednim razem. Masa w tym okazie jest mleczna, można bowiem wyczuć mleko w proszku nadające nieco proszkowy posmak (ach, ta logika). Biały napój przeplata się z silną słodyczą, mocniejszą niż w orzechowym wariancie. Do tego dochodzą twarde, prażone i jednocześnie posolone (ale już nieco mniej) większe kawałki fistaszków, jednak nadal posiekane. Okrąglutkich, maleńkich oraz suchych, łatwo znikających ciasteczek wielkości okruszków jest jeszcze mniej. I tu nasuwa się myśl, dlaczego ich za mało w stosunku do arachidów, skoro to nie jest wariant orzechowy? Zdecydowanie, fistaszki są dominującym, głośno chrupiącym składnikiem. Natomiast niemaślane drobinki opuszczają swoje stanowiska (pierwotnie w długiej, ciężkiej, prostokątnej bryle, a następnie w ustach) w zastraszająco szybkim tempie, ot tak rozmiękają, rozmywają się jakoby nie istniały.Lekkie rozczarowanie przychodzi dopiero na końcu, kiedy to po ostatnim kawałku spotyka się cukrowe pieczenia. To takie coś jak zgaga, tylko że łaskocze, a kwas nie jest odczuwalny - nie ma go.ów doznanie nie kończy się nieprzyjemniej niż mdłościami.
Przy zakupie miałam małe wątpliwości, a czas ich nie rozwiał wcale. Nie wiem czy to się przełożyło na ostateczny efekt, ale tak czy siak baton orzechowy jest do niego o niebo lepszy. Jeśli nadarzy się wyjątkowa okazja to mogłabym do niego wrócić, ale z mlecznym nie uśmiecha mi się znów spotykać, choć wprawdzie jadło się go nawet przyjemnie (pomińmy fakt nieustającego głodu).
Skład i wartości:
Znalezione: kiosk Kolporter (?)
Cena: 1,85 zł
Ocena: 5/6
Mamy te batoniki w naszej szafce tak samo jak czekotubkę karmelową (też nowość) i czekają te słodkości na koniec naszego detoksu cukrowego :P
OdpowiedzUsuńJak długo potraficie wytrzymać bez cukru?
UsuńGenialne są ! :) Uwielbiamy karmel ^^ Na pewno skusiłybyśmy się na taką przekąskę ;)) Pozdrawiamy http://agssymi.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńO, kurcze. Jak tylko powiem mamie, że jej ulubiona czekolada jest w wersji batona, to wykupi wszystkie! :D
OdpowiedzUsuń>foxydiet<
Hahahaha, to może lepiej sama je sprezentuj. ;)
Usuńmam je i czekają na swoją kolej:)
OdpowiedzUsuńOstatnio kupiłam orzechowego i teraz czeka na swoją kolej, a Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że to będzie coś pysznego :D
OdpowiedzUsuńRaczej nie inaczej. ;)
Usuńakurat nie lubię tej serii, nie przypada mi do gustu nawet zapach, ale kupić kupiłam i zjadłam, oba podobnie oceniłabym ale jednak orzechowy ciut wyżej
OdpowiedzUsuńCzyli nadal wychodzi na to, ze podobnie.
UsuńKurczę, ale bym je chciała no! :< Jak na złość ich nigdzie jeszcze nie spotkałam.
OdpowiedzUsuńMam podobnie z produktami, które chcę. :<
UsuńMam pewną propozycję, ale potrzebuję adresu e-mail. Ciekawa jestem Twojego zdania.
pierwsze widzę... kuszące, kuszące cokolwiek miałam z tej serii bardzo lubiłam:)) Ptasie mleczko muszę nabyć:)
OdpowiedzUsuńPtasim mleczkiem możesz się podzielić, nie pogardzę. W gruncie rzeczy tez (chyba) jestem ciekawa jak im wyszły karmellove pianki przez Ciebie. ;)
UsuńZ tego, co opisujesz, przypominają mi trochę Michałki :) A ja bardzo lubię Michałki!
OdpowiedzUsuńNawet nie zwróciłam na to za bardzo uwagi, ale masz trochę racji. ;)
Usuńostatnio przestałam mieć faze na słodycze o dziwo:D
OdpowiedzUsuńMam to od dzisiaj.
UsuńAle się zgrałyśmy ;) Piąteczka ;) U mnie dziś na blogu także on ;) Tylko w wersji mlecznej. Zakochałam się w tym smaku i przepadłam bez reszty. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńWolę żółwiki, ale mogę zrobić wyjątek. ;) Piątka!
UsuńJestem ciekawa tego batona o smaku mlecznym :)
OdpowiedzUsuńnie jadłam ich jeszcze, ale chyba się skuszę :D
OdpowiedzUsuńMi się te batoniki meeeega podobają, ale jakoś nie ma okazji, żeby go spróbować. :D
OdpowiedzUsuńPS. Kurka nie wiem, czy już to pisałam -możliwe, że nie? ale bardzo podoba mi się ten jaśniejszy wygląd strony. :) Jakoś tak bardziej optymistycznie.
Nie pisałaś.
UsuńNie próbowałam, ale może się skuszę ;). Dla mnie Wedel jest taki sobie, czasem coś tam kupię, ale to czasem. Lubię słodycze z orzechami.
OdpowiedzUsuńNo to mamy tak samo.
UsuńKupione obydwa smaki jakiś czas temu, grzecznie czekają na degustację. Jestem pełna optymizmu! A twoje słowa, jeszcze bardziej mnie pozytywnie nastawiły :)
OdpowiedzUsuńA ja czekam na Twoje wrażenia. Naprawdę jestem ciekawa jak je odbierzesz. ;)
UsuńO widzisz, super recenzja, ja jeszcze nie spotkałam się z tymi batonami, ale już wiem, że jak tylko je zobaczę, to koniecznie muszę kupić do przetestowania :D
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz bardzo słodkie batony przełamywanych solą to coś dla Ciebie. Daj znać jak Ci smakowały jak już spróbujesz. ;)
UsuńWszyscy tak zachwalają te batoniki, że chyba i ja się skuszę.
OdpowiedzUsuńPosmak proszku? Proszkowatość to konsystencja, a nie smak :P Ja tych batonów nie kupiłam ze względu na sól - to raz, a dwa, że w ogóle przestałam kupować nowości. Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńNaprawdę posmak proszku. Mleka w proszku. :D Nie lubisz słodyczy z solą albo samego tego składnika?
Usuń