Jakie są ciastka nie lubiane przez Polaków? Nie wiem, a wiec nie mogę tego powiedzieć.
Jednak mogę Wam opowiedzieć suchara. Jak zjeść ciastko i mieć ciastko? Kupić dwa ciastka albo paczkę Hitów. Tak to już z nimi bywa, kiedy tylko znajdują się w moim domu. Za każdym razem okazują się być niesmaczne, ale mój tata i tak nie pogardzi ani jednym. O dziwo, nieco inaczej było w przypadku francuskiego kremu, czyli zeszłorocznej edycji limitowanej, które to markizy okazały się być drugim wariantom dającym nie najgorsze wrażenia smakowe. Pierwszym było bowiem Brownie, ale ono nie pojawiło się na blogu (i raczej się na to nie zapowiada) ze względu czasowego (wtedy jeszcze nie pisałam o słodyczach). Bahlsen wydało także jesienią inną ograniczoną czasowo wersję o nazwie White Choco Delight nie przypadające do gustu wielu kubkom smakowym. Mimo wszystko firma wychodzi wszystkim naprzeciw i rozwija się nadal, w konsekwencji czego możemy (nie)cieszyć się nowym wydaniem o smaku mleka skondensowanego. Swoją drogą jestem ciekawa jak długo będzie ono królować albo przynajmniej przebywać na półkach sklepowych. Zniechęcona znanymi już ciastkami z niewielkim oporem, przełamałam się i postanowiłam wypróbować nowy smak markiz. Szczególnie, że widząc je wcześniej w sklepie przeszłam raczej obojętnie, a będąc z tatą w mniejszym punkcie sprzedaży z zachęcającym pytaniem jest łatwiej.
Niechętnie zabierałam się za spotkanie z nimi. Pomimo tego, do tej czynności doszło już po trzech, bądź czterech dniach. Powód nie był jakiś specjalny, wyszukany. Tak dużo nowości, a tak mało czasu na spróbowanie wszystkiego. Ot tak. Po prostu.
Do wyglądu nie mam się co przyczepić. Nie jest gorszy od poprzednich limitowanych edycji. Tylko wytłumaczcie mi co krowa ma do stylu retro? Chyba, że miała jeno zwrócić uwagę na smak, bo przecież mleko (co z tego, że skondensowane?). Niebieski tez tak średnio pasuje mi do tego zwierzęcia. Z drugiej strony, dlaczego akurat retro? O wzór chodzi? Przecież słowo to odnosi się do określania elementów współczesnej kultury będących imitacją lub pochodzących od trendów w modzie, światopoglądzie, zachowaniu... Dobra, jednak miałam się do czego doczepić.
Duże opakowanie imitujące tubkę zawiera 220 g markiz, z których jedno zważone przeze mnie miało zaledwie 13 g. Toż to 65 kcal wobec tego źle nie jest. W końcu niektóre ciastka (nawet jakby się wydawało mniejsze) mają po 100 kcal. Specjalnie nawet wszystkie policzyłam, a znalazłam aż albo tylko dziewiętnaście sztuk. Teraz można by się zastanawiać czy to dużo czy jednak mało jak na taką paczkę. Każde z nich (w tym z połówek) jest identycznego kształtu z kilkoma dziurkami i logiem na zewnętrznej warstwie. Pomiędzy dwoma takimi warstwami kryje się cienka warstwa kremu, grubsza pośrodku (specjalne zagłębienie w herbatnikach?). Ponadto tą właśnie masą, tudzież słodziutkim mlekiem skondensowanym pachną ciastka po odpakowaniu.
Warstwy są do siebie mocno i bezgranicznie przytwierdzone, a ich oderwanie może być nie lada wyzwaniem. Nie tylko może być, to nie łada wyzwanie oderwać je bez najmniejszego szwanku, pokruszenia. Wtedy pozostaje próba odgryzienia, urwania wierzchniej warstwy. Górny jak i dolny jednocześnie herbatnik kruszy się z niewyobrażalną łatwością. Już właściwie zapomniałam jak to było poprzednimi razy. Zawartość kakao nie powala, bo o spotkaniu z ich charakterystycznej dla tego składnika goryczki można tylko pomarzyć, gdyż bardziej przypomina to kakaowy napój dla dzieci bez potrzeby gotowania. Wystarczy tylko wsypać i zamieszać w ciepłym mleku. Krem w przeciwieństwie do dwustronnej osłony jest bardzo, ale to bardzo słodki w cukrowy sposób. Tak samo szybko znika jak się pojawiła. Tak też się rozpuszcza pozostawiając ślad słodyczy na języku. Akurat tym razem nie przeszkadzało mi to wcale, a ten zabieg był zamierzony. Da się w nim dość dobrze wyczuć mleczną nutę nie zważając na to, że produkt zawiera tylko 0,5 % mleka pełnego w proszku. Sama nie mogłam w to uwierzyć, aczkolwiek smak jest naprawdę wyraźny.
Zadowalając rano kubki smakowe mlekiem z płatkami, zanurzyłam na chwilę połowę markizy. Po wyjęciu okazała się iście nieziemsko smakować. Może nie aż tak bosko, ale silna cukrowość wtedy jeszcze lepiej współgrała z kakaowymi ochroniarzami. Tym razem role się zmieniły, bo to herbatnik znikał szybciej zaraz po pojawieniu się robiąc nieco wodniste błotko.
Dziś już w trakcie jedzenia miałam wątpliwości czy to aby nie najlepsze Hity jakie dane mi było jeść w życiu. W tamtym momencie przypomniałam sobie o wersji z kremem o smaku francuskiego deseru i stwierdziłam, że od nich obu lepsze były tylko Brownie. To bardzo dobre markizy jak na Hity, aczkolwiek nie nazwę ich wspaniałymi, ponieważ do tego im jeszcze daleko.
Zadowalając rano kubki smakowe mlekiem z płatkami, zanurzyłam na chwilę połowę markizy. Po wyjęciu okazała się iście nieziemsko smakować. Może nie aż tak bosko, ale silna cukrowość wtedy jeszcze lepiej współgrała z kakaowymi ochroniarzami. Tym razem role się zmieniły, bo to herbatnik znikał szybciej zaraz po pojawieniu się robiąc nieco wodniste błotko.
Dziś już w trakcie jedzenia miałam wątpliwości czy to aby nie najlepsze Hity jakie dane mi było jeść w życiu. W tamtym momencie przypomniałam sobie o wersji z kremem o smaku francuskiego deseru i stwierdziłam, że od nich obu lepsze były tylko Brownie. To bardzo dobre markizy jak na Hity, aczkolwiek nie nazwę ich wspaniałymi, ponieważ do tego im jeszcze daleko.
Skład i wartości:
Znalezione: Groszek
Cena: 3,39 zł
Ocena: 5/6
jakoś nie lubię takich ciastek :D
OdpowiedzUsuńcoś podobnego do Oreo chyba miało wyjść:)
OdpowiedzUsuńJak teraz tak na nie patrzę, to chyba masz rację.
UsuńHity jakoś nigdy mi nie smakowały... pamiętam za to Markizy Pieguski - jak byłam mała bardzo je lubiłam ;)
OdpowiedzUsuńNo tak, było coś takiego. Teraz Pieguski kojarzą mi się (wyłącznie) z Milką.
UsuńLubiłam bardzo Hity w klasycznej wersji - herbatniki przełożone kakaową masą. Innych wersji nie jadłam, ale podejrzewam, że ta by mi smakowała :)
OdpowiedzUsuńZawsze można się pokusić i spróbować.
UsuńNie lubię tego typu ciastek z ciemnymi kremami (kakaowy, czekoladowy). Ale jasne wersje, jakoś mi przypadają do gustu. Od zawsze tak było :D Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMy mamy aktualnie przesyt Hitów, bo nasz Tata jest ich fanem i ciągle zastajemy je w domu. Jednak głównie są to klasyczne smaki :)
OdpowiedzUsuńWychodzi na to, ze ojcowie lubią te ciastka. :D
UsuńNiby kuszą, ale Hity to nie moja bajka więc czekam jak tata kupi sam z siebie (a on jest ich miłośnikiem).
OdpowiedzUsuńTak samo jak mój.
Usuńa właśnie je jem haha kupiłam młodej. Taki dziwny posmak po nich w ustach zostaje... i czemu polacy nie lubią hitów? po co je kupują jak nie lubią :D
OdpowiedzUsuńMój tata kupuje, bo lubi. Ja kupiłam dla niego. xD
Usuńkupiłam od razu gdy tylko je zobaczyłam i też mi smakowały były bardzo świeże i krem strasznie pycha :)
OdpowiedzUsuńO właśnie! Nie przepadam za ciastkami Hit, sama ich nie kupuję, ale jak już są w domu, to zjem. ;D
OdpowiedzUsuńJadłem kiedyś takie ciasta :) Mi akurat smakują te ciastka :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWszystkie czy ten smak?
UsuńBodajże ten smak, ale nie pamiętam :) Pozdrawiam.
UsuńNie wiem, czy kiedyś będę miała okazję spróbować, ale tak mi się podoba to opakowanie, że no - no nie wiem! :D
OdpowiedzUsuńNiedługo dzień matki...
UsuńA może retro to chodzi o to, że to smak mleka w proszku? Ono było właśnie dawniej w niebieskich opakowaniach.
OdpowiedzUsuńEj, to jest myśl!
UsuńNie wiem czy by mi smakowały, średnio lubię hity, a w tych nie podoba mi się to, że nie da się go podzielić łatwo na części. Ale chyba każde tak mają, tak mi się kojarzy, że kruszą się, ilekroć próbuję tak zrobić :D
OdpowiedzUsuńTak, a każde. A przynajmniej większość.
UsuńJa jestem nimi zachwycona chociaż krem brulee też uwielbiam :) kruche i naprawdę pyszne.
OdpowiedzUsuńJak na Hity to się postarali tym razem. :D
Usuńmoże sie kiedyś skuszę Hity kiedyś mega mi smakowały chyba była taka Limitka Cuba Libare z piffkiem Dog in the Fog.... ale to dobre było
OdpowiedzUsuńPrzegapiłam je. :o Nawet nie słyszałam.
UsuńUwielbiam te ciastka :D
OdpowiedzUsuńA jak jest z innymi HITami?
Usuń