Faktem jest okres postu i następujące po nim święta. Faktem też jest pojawiające się grono słodyczy w sklepach w tym okresie. Od przeróżnych zajączków, przez limitowane czekolady do kolorowych, zazwyczaj czekoladowych jajeczek. Te ostatnie przedstawię Wam dziś.
Na blogu jest już ponad 200 postów. Narysowałam, potem obrabiałam w programie graficznym i... du... nic z tego. Świetnie. Uwielbiam marnować po kilka godzin na darmo. -.-"
Fioletowe opakowanie, standardowe dla produktów spod szyldu Milka. Gramatura, 100 g. Sporo jajeczek w pastelowych kolorach. Znajdą się żółte, fioletowe, a nawet różowe. Ten wir na opakowaniu kojarzy mi się z jakimś tunelem czasoprzestrzennym, prowadzącym do innego (może lepszego) wymiaru, w którego kierunku podążają nasze perełki.
Wybaczcie za zdjęcia moich (prawie) wszystkich wielkanocnych słodyczy, ale inne gdzieś przepadły. Rzadko mi się to zdarza, na szczęście.
Smak: Pod trzeszczącą, kruchą skorupką, rodem z M&M's, które jednocześnie przypomina prawdziwą skorupkę jajka, kryje się czekoladowe nadzienie w smaku (prawdopodobnie) będące prawdziwą czekoladą Milka. Należy jeszcze wspomnieć, że warstwa je otaczająca jest cieniutka, a na niej znajduje się cukrowy proszek. Zupełnie jakby zmniejszona wersja niewyklutych dzieci kur, wpadła w niego jak żółtko do mąki (na kruche ciasto). Łatwo go zlizać, a powłoka namięka i bardzo wolno się rozpuszcza po włożeniu do buzi. Z czasem mięknie, ale da się ją nadal ogryźć nie uszkadzając tego co jest w środku. Dopiero potem uwydatnia się czekoladowy środek, znikający równie szybo jak się pojawił. Stanowią twardą całość.
Jajeczka te mogą być fajną ozdobą (nie tylko świątecznego stołu), ale do jedzenia wolę z innym nadzieniem. Cena jest równie istotna, bo one tanie nie są jak za (tylko) 100 g. Mimo tego, wcale nie mało jest ich w opakowaniu. Wątpię, abym ponownie kupiła. Po Milce spodziewałam się czegoś znacznie lepszego.
Skład i wartości:
Znalezione: Rossmann
Cena: ok. 6,49 zł
Ocena: 5/6
OO, właśnie je jem, serio, ale mam wyczucie czasu, będą na blogu w przyszłym tygodniu więc nic nie mówię :D
OdpowiedzUsuńAkurat te jajeczka na w ogóle nie ciekawią ale zajączka z Lindt byśmy przygarnęły z chęcią :D Niech tutaj przykica :P
OdpowiedzUsuńWidziałam jedynie te jajeczka w ubijance, bodajże w Biedronce. Była wersja czekoladowa i z jakimś jaśniejszym nadzieniem. Już miałam je kupić, ale na drugi dzień nie było po nich śladu :( Tych mini eggs nie znam, niestety. Ale faktycznie byłyby ciekawą ozdobą stołu na Wielkanoc. Za to taka Kinder Niespodziankę to bym przytuliła, smak dzieciństwa, nie jadałam ze sto lat ;) Pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście na półkach tłoczno...nie wiadomo co wybierać ;)
OdpowiedzUsuńnie wcisnęły mnie w fotel, czekolada niezła, ale skorupka mi nie podeszła
OdpowiedzUsuńWidziałam ale parcia na nie nie mam ;P
OdpowiedzUsuńMnie nie smakowały :(
OdpowiedzUsuńZjadła bym :) Ale ja to łasuch na wszystko do próbowania choć wiem że nie mogę haha :)
OdpowiedzUsuńOne są dla mnie po prostu ładne. Ładne.. I nic więcej. Jak zapewne się zorientowałaś Milki nie lovciam jak większość społeczeństwa. Stąd no cóż, delikatna awersja ;)
OdpowiedzUsuńAle w skali cute - 5/5 :D
Grats za liczbę postów! :)
Kupiłam jajeczka innych firm, te jakoś mnie nie zachęciły, choć wyglądają fajnie :)
OdpowiedzUsuńKupiłam jajeczka innych firm, te jakoś mnie nie zachęciły, choć wyglądają fajnie :)
OdpowiedzUsuńPo miesięcznym poście od słodyczy, zjadłabym wszystko! ^^
OdpowiedzUsuńte jajka z Milki mnie kuszą:)
OdpowiedzUsuńA mi te jajeczka smakują :D No i uroczo wyglądają ;) No ale ze słodyczy na zdjęciu i tak wybrałabym Kinder Niespodziankę!
OdpowiedzUsuńMini jajeczek próbowałam rok (?) lub dwa temu. :D Faktycznie pamiętam, że ich bardzo dużo było.:D No i jeszcze kojarzy mi się, że początkowo zastanawiałam się, czemu są takie wyblakłe, czy przypadkiem na jakąś wybrakowaną serię nie trafiłam. :D
OdpowiedzUsuń