Jestem chora. A kiedy najlepiej zachorować? Na weekend, oczywiście. Proste. Pocieszam się niedalekim czasem do świąt. Niedługo jakby nowa seria. Kto wie, może właśnie po tym wpisie... Pewnie się już domyśliliście o co chodzi. O ile ktoś ten skromny początek przeczytał.
Opakowanie batonika wygląda nienagannie. Typowe dla Pawełka niewielkie opakowanie, granatowe jak niegdyś, choć nieco zmieniła się grafika. Teraz bardziej mi się podoba. Napis wygląda jakby został zbudowany na czekoladowym fundamencie, a krem ze środka go oplata. Nie mogło zabraknąć logo w górnym, lewym rogu. Zaś po prawej napisu informującym o nowości. Ciekawa jestem czy naprawdę pojawił się niedawno czy jednak nie zdążyli jeszcze tego zmienić.
Po otworzeniu ulotnił się najpierw delikatny zapach kawy rodem z jednej wielu popularnych kawiarni, gdzie sprzedawane są nie tylko różne (kawowe) napoje, ale i wszelakie rodzaje ciast, ciasteczek, drożdżówek czy innych słodkości. Jednakże tak było tylko na początku, gdyż potem poczułam alkohol. Podział na 6 kostek ułatwia dzielenie się (ha ha ha), a na poszczególnych częściach są linie w poprzek.
Smak: Nadzienie znajduje się w poważnej, grubej warstwie czekolady. Ścianki są porządnie zrobione i choć nie tak łatwo odchodzą od środka, to da się je oderwać i rozkoszować się solidną, dobrą, mleczną czekoladą, która jest w miarę słodka, nie powodując przy tym mdłości (jak na te ponad 5 łyżeczek cukru w całości).
Nie tylko przyciągnęła mnie do niego ,,Nowość", ale również nawiązanie do kawy, jako że jestem jej miłośniczką. Ów nadzienie okazało się być nie tak rzadkie jak kiedyś, nie tak lejące. Konsystencją przypominało... coś na styl gęstszego jogurtu? W każdym razie było rozsmarowalne. Trudno mi to trochę określić, muszę przyznać. Nastawiłam się na kawowe wnętrze, a raptem po pierwszym kęsie przyszło zawiedzenie. Kawowy smak, nie dość, że nie zawiera ani grama tego produktu (sprawdzałam kilka razy, ponieważ nie mogłam uwierzyć - tak właściwie mogłam, ale nie do końca chciałam), to przeplata się lekko z alkoholem. Dominuje on iniekoczniecznie łączy z czekoladą.
Nie przepadam za mazistym nadzieniem z rozlatującą się czekoladą. Dlatego też proponuję zmianę nazwy. Zamiast baton z nadzieniem o smaku caffe latte, nazwałabym go batonem z nadzieniem o smaku alkoholowym z małą domieszką kawowego smaku. Bo czemu nazwa nie miałaby być długa? Przecież takie już się znalazły. Alkoholicy czy pijacy na pewno go polubią. Powiem na koniec tak: ujdzie.
Nie tylko przyciągnęła mnie do niego ,,Nowość", ale również nawiązanie do kawy, jako że jestem jej miłośniczką. Ów nadzienie okazało się być nie tak rzadkie jak kiedyś, nie tak lejące. Konsystencją przypominało... coś na styl gęstszego jogurtu? W każdym razie było rozsmarowalne. Trudno mi to trochę określić, muszę przyznać. Nastawiłam się na kawowe wnętrze, a raptem po pierwszym kęsie przyszło zawiedzenie. Kawowy smak, nie dość, że nie zawiera ani grama tego produktu (sprawdzałam kilka razy, ponieważ nie mogłam uwierzyć - tak właściwie mogłam, ale nie do końca chciałam), to przeplata się lekko z alkoholem. Dominuje on i
Nie przepadam za mazistym nadzieniem z rozlatującą się czekoladą. Dlatego też proponuję zmianę nazwy. Zamiast baton z nadzieniem o smaku caffe latte, nazwałabym go batonem z nadzieniem o smaku alkoholowym z małą domieszką kawowego smaku. Bo czemu nazwa nie miałaby być długa? Przecież takie już się znalazły. Alkoholicy czy pijacy na pewno go polubią. Powiem na koniec tak: ujdzie.
Skład i wartości:
Znalezione: Stokrotka
Cena: 1,79 zł
Ocena: 4/6
Post nie miał na celu obrażenia kogokolwiek, a zastosowałam styl pisania ze Screatlieve (mojego drugiego bloga), który sam przeze mnie przemawia (?).
Post nie miał na celu obrażenia kogokolwiek, a zastosowałam styl pisania ze Screatlieve (mojego drugiego bloga), który sam przeze mnie przemawia (?).
pawełki smak dzieciństwa z sentymentu bardzij niż ze smaku:)
OdpowiedzUsuńJakoś nigdy nie lubiłam Pawełków, denerwowało mnie to rzadkie nadzienie:)
OdpowiedzUsuńA ja Pawełki uwielbiam
OdpowiedzUsuńNigdy nie przepadałam za baonami z Wedla. Cukierki i czekolady mają wyśmienicie, ale to wydanie mnie do siebie nie przekona :D Jeżeli chodzi o opakowanie, to jako grafik stwierdzam, że też szału nie ma :D
OdpowiedzUsuńMoże szału nie ma, ale jest na swój sposób ładne. :)
UsuńCukierki tak, mają przepyszne, ale co do czekolad to polemizowałabym.
Ja zawsze lubiłam te alkoholowe batoniki, nawet ostatnio myślałam nad ich odświeżeniem w swej pamięci, ale stwierdziłam, że poczekam na jakąś nowość. Niestety kawy, nawet w formie posmaku, nie lubię...
OdpowiedzUsuńWidziałam na promocji w Delikatesach Centrum i nie kupiłam... Pawełki toffi pamiętam z dzieciństwa jako smaczne batoniki (truskawkowe również) i niech tak pozostanie ;)
OdpowiedzUsuńNasz tata kiedyś się nimi zajadał ale dla nas nigdy to nie był jakiś szał. Na nowość w postaci kawy to już na pewno się nie skusimy :P Nie wspominając o alkoholowym smaku :/
OdpowiedzUsuńNie cierpię tych wszystkich batonów ze względu na posmak alkoholu. :<
OdpowiedzUsuńJa tam lubię lekkie nuty alkoholowe, aczkolwiek powinno być to uwzględnione w nazwie, albo gdzieś wyraźni zaznaczone. Akurat tego batona chyba nie znam, ale całą gamę innych chłopaków z Wedla próbowałam i nieźle mi się kojarzą, pomimo, że faktycznie batony rozlatują się niemiłosiernie, a czekolada na nich żyje własnym życiem. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPawełki zawsze będą kojarzyć mi się z tym, że nigdy ich nie chciałam jeść, przez strach przed alkoholem. :DDD
OdpowiedzUsuńLubię Pawełki :) bardzo dawno je jadłam :)
OdpowiedzUsuńo proszę nowy smak:)
OdpowiedzUsuńJa podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te batoniki :-)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te batoniki :-)
OdpowiedzUsuńPowiem jedno - bleee, nie dziękuje :P
OdpowiedzUsuńTakiego Pawełka mimo wszystko bym kupiła:)
OdpowiedzUsuńCaffe latte wogóle nie czuć w smaku ani zapachu,nie wiem jak ten produkt dopuścili na rynek. W składzie nie ma nawet grama kawy jest aromat nikomu nie znany. Alkoholowy pawełek
OdpowiedzUsuń