Prezent? Kogo by nie ucieszyło coś słodkiego? Mleczek jest już wiele, a tak samo wiele z nich jest uwielbianych... ewentualnie gardzonych, ale ja się jeszcze z takim nie spotkałam (i miejmy nadzieję, że to nie nastąpi). Każde w sobie zawiera kilka(dziesiąt/naście) pianek oblanych czekoladą. Każde na swój sposób zasładza. Każdy nie raz, nie dwa dostał je na jakąś okazję. Nieważne jaką. Ważna była radość ze spotkania i smak prezentu. Uwielbiam je odkąd pamiętam, ale nie lubię gdy ktoś na wszystkich z nich mówi ,,Ptasie Mleczko", które to jest tylko i wyłącznie własnością firmy E.Wedel.
W - jak zawsze - fioletowym opakowaniu (z koniecznie kilkoma sztukami i mieszaniną fioletu i bieli) chowają się dwie tacuszki mleczka w mlecznej czekoladzie (poplamionej białą) po piętnaście sztuk. Łaciate. Zupełnie jak krowy. Jednakże tylko ciemny kolor się różni, bo krowy są brązowo-białe oraz czarno-białe. Ale może porzućmy naturę tych zwierząt z ich wyglądem zewnętrznym.
Zapach jaki unosi się po otwarciu jest wprost niebiański. Nie dam raczej rady go opisać, to po prostu trzeba poczuć. Takie połączenie czekolady Milka wraz z puszystą, śmietankową pianką. Istna słodycz.
Smak: Polewę mogę dobrze ocenić, gdyż w niczym nie różni się od wcześniej spotykanych czekolad Milka. Perfekcyjnie słodka, trochę kakaowa i mleczna, a na końcu posmak orzechów laskowych. Łatwo się jej pozbyć, gdyż idealnie odchodzi od nadzienia, nie krusząc się.
Środek można nazwać naprawdę puszystą, aksamitną pianką z pojawiającymi się (gdzie nie gdzie) bąbelkami powietrza, które ów nadzienie pochłonęła. Zwarta i spójna struktura lekko nagina się pod naciskiem palców - jak galaretka. Spokojnie, nie mam tam żelatyny. ;) Ponadto, miękka (pozwólcie, że się powtórzę) pianka ma maluteńką wadę (choć dla innych może to być plusem) - jest bardzo słodziutka. Chociażby dlatego pralinka daje podwójną słodycz, co akurat mi w Alpejskim Mleczku pasuje. To może być zarówno plusem jak i minusem jeśli ktoś nie zna umiaru.
Środek można nazwać naprawdę puszystą, aksamitną pianką z pojawiającymi się (gdzie nie gdzie) bąbelkami powietrza, które ów nadzienie pochłonęła. Zwarta i spójna struktura lekko nagina się pod naciskiem palców - jak galaretka. Spokojnie, nie mam tam żelatyny. ;) Ponadto, miękka (pozwólcie, że się powtórzę) pianka ma maluteńką wadę (choć dla innych może to być plusem) - jest bardzo słodziutka. Chociażby dlatego pralinka daje podwójną słodycz, co akurat mi w Alpejskim Mleczku pasuje. To może być zarówno plusem jak i minusem jeśli ktoś nie zna umiaru.
Skład i wartości:
Znalezione: prezent
Cena: j.w.
Ocena: 5/6
Milka - nigdy się z nią nie polubię :P
OdpowiedzUsuńDlaczego? :o Jeszcze nie spotkałam nikogo, kto by nie lubił Milki.
UsuńMimo tej ogromnej słodyczy, uwielbiam Milkowe mleczko :D
OdpowiedzUsuńBez tego nie mogłoby być Milki. ;)
UsuńUwielbiam te łaciate! Zawsze wybieram najbardziej białe :D
OdpowiedzUsuń/foxydiet.blogspot.com
To raczej niełatwy masz wybór, bo tam raczej proporcjonalnie jest podzielona czekolada.
UsuńCoś czego nie lubię, a fee... :P
OdpowiedzUsuńDlaczego nie lubisz? :o
UsuńJadłam je, może być, ale tylnej części ciała nie urywa :)
OdpowiedzUsuńHaha, co za podsumowanie. :D
UsuńDla mnie mleczko z Milki jest zbyt słodkie. Wolę Wedlowskie:)
OdpowiedzUsuńDuża słodycz to nieodłączna część Milki. :)
UsuńPoproszę taką czekoladkę
OdpowiedzUsuńMleczko już się skończyło.
UsuńPróbowałam i jest całkiem fajne, aczkolwiek ja za mleczkiem takim nie przepadam. Z chęcią jednak wypróbowałabym to Karmelove od Wedla. :-)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, ze tamto miałoby podobną słodycz, o ile nie większą.
UsuńDawno nie jadłam alpejskiego mleczka, ale kiedyś lubiłam je bardziej niż wedlowskie, które moim zdaniem bardzo zmieniło się na przestrzeni ostatnich lat...
OdpowiedzUsuńWedlowskie jadłam... chyba ostatni raz jesienią 2014 roku, więc w sumie sporo czasu już minęło.
UsuńUwielbiam, to alpejskie mleczko, jest nawet lepsze od tego Wedlowskiego, bardziej puszyste i aksamitne. Aż wstyd się przyznać, że takie opakowanie moge zjeśc na raz :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam, to alpejskie mleczko, jest nawet lepsze od tego Wedlowskiego, bardziej puszyste i aksamitne. Aż wstyd się przyznać, że takie opakowanie moge zjeśc na raz :D
OdpowiedzUsuńKiedyś mogłyśmy zjeść ich całe mnóstwo, teraz jakoś po dwóch mamy dosyć... Wydaje nam się, że Alpejskie są nawet słodsze od Ptasich ;)
OdpowiedzUsuńOd małego tata zawsze kupował Ptasie Mleczko, ale to waniliowe. :D … chyba?! No ale fajne wspomnienia. :D No i ten specyficzny sposób jedzenia obrywając najpierw ścianki :D
OdpowiedzUsuń