Nigdy nie liczyłam i jakoś nie mam w planach policzenia ilości produktów Mullera zrecenzowanych na tym blogu, a wprawie trzystu postach jest ich rzeczywiście sporo. To nie tylko przez moją słabość do niemieckiego producenta, ale również ze względu na nowości. Żadną tajemnica nie jest fakt, iż uwielbiam próbować wszelakich, nowych produktów (szczególnie słodyczy, wiadomo). Jeszcze większą uwagę zwracam na wyszukane smaki czy też ulubione. (Nie)wszechobecne orzechy można by interpretować na wiele sposobów (ah, jakże zaleciało językiem polskim). Powinnam wspomnieć o drugim smaku z ,,zestawu", bowiem obok włoskich pistacji na półeczce stał sobie jogurt z pomarańczowymi z czekoladowymi płatkami (albo jakoś podobnie). Nie wzięłam go, ponieważ taki, choć z innym wyglądem, jadłam. Do tego stwierdziłam, ze upoluję go później.
Zielono mi... dalej tekstu nie pamiętam. Była taka piosenka, czyż nie? Jak teraz przyglądam się wyglądowi zewnętrznemu, to kokarda nie pasuje mi na pasku z logo, co poniekąd drażni się z biało-jasnozielonymi pasami w tle. Skład i wartości odżywcze już widoczne na pierwszy rzut oka także psują pierwsze wrażenie, bo przecież z boku nie dał się ich umieścić. No cóż... Do reszty zastrzeżeń nie mam żadnych. Za to łyżeczka sprawia wrażenie jakoby nałożono na nią krem szprycą cukierniczą zamiast jogurtu z pokruszonymi orzechami, które wyglądają jak zmieszane z karmelizowanymi.
Jaki sympatyczny wygląd dla czytelnika oczu posiada zawartość większego pojemniczka! Taki zielonkawy, co kojarzy mi się w tym momencie z bagnem czy zarośniętym zbiornikiem wodnym. Nie wygląda sztucznie w żadnym stopniu w porównaniu do Pistacio + Amarettiini. Tutaj pastelowym morzu pływają jakieś drobinki wskazujące na orzechy, a zapach nie podsuwa na myśl jakiejkolwiek sztuczności. Zaczynąc od dodatku mogę stwierdzić, że występują tam dwa jego rodzaje - posiekane , twarde orzechy same w sobie oraz ich karmelizowany odpowiednik. Nie zaprzeczając, chrupią one świeżo, a nie powiedziałabym o ich zbyt wysokiej słodyczy mimo skąpania w cukrze. Żadnej zbędnej goryczki, która mogłaby wszystko popsuć. Ponadto, w połączeniu z jogurtem komponowały się odpowiednio, proporcjonalnie słodko. Ba, powiedziałabym, że ten przypomina nieco naturalny odpowiednik z niewielką zawartością tzw. białej śmierci. Ów część jest kremowa, trochę rzadsza niż zwykle w Mixach występowała. Jedzącemu cały czas towarzyszy konsystencja w pewnej miarze kisielu, łatwo przelewa się z łyżeczki. Smak pistacji po niedługiej chwili zmienia się w charakterystyczny, marcepanowy posmak. I tu należałoby się zastanowić: dlaczego? Owszem, lubię marcepan...
...ale wolałabym zjeść w całości pistacjowy jogurt. Niewiele brakowało by ów smak oczarował, zawładnął całym jogurtem. Ciekawa jestem czy udałoby mi się jeszcze dorwać ten drugi smak. Jeśli byłby dostępny w sklepie, kupię, zobaczę i porównam. Niekoniecznie w tej kolejności. Podsumowując, ta wersja jest znacznie bardziej satysfakcjonująca niż wariant z również włoskimi ciasteczkami Amarettini wydanym podczas wakacji 2015 roku.
Skład i wartości: j.w.
Znalezione: Żabka
Cena: 2 zł z haczykiem
Ocena: 4-5/6
Znalezione: Żabka
Cena: 2 zł z haczykiem
Ocena: 4-5/6
może spróbuję
OdpowiedzUsuńma ppiękny kolor, a smaku nie znam, bo nie jadłam;)
OdpowiedzUsuńNigdy go nie jadłam, nawet nie widziałam w sklepach. Ciekawie wygląda :)
OdpowiedzUsuńCiekawe połączenie :)
OdpowiedzUsuńLubię pistacjowy smak :) a tak ciężko go znaleźć :)
OdpowiedzUsuńPrawda? Mogłoby być ich więcej.
UsuńNie mogłyśmy sobie przypomnieć czy go jadłyśmy czy nie xD Ale jogurty tej firmy zawsze nam smakują :D
OdpowiedzUsuńPrzypominamy, że u nas do jutra trwa konkurs :) Wystarczy podesłać zdjęcie dania/deseru, który świetnie smakowałby z waflami Siejeje :) Będzie nam miło jeśli weźmiesz udział :)
jak dla mnie takie wynalazki mają zbyt dużo cukru i kalorii, wolę samej przygotować jogurt :)
OdpowiedzUsuńcodziennyuzytek.pl
Jogurtu o smaku pistacjowym jeszcze nie jadłam :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam pistacje :)
OdpowiedzUsuńDla mnie zapewne i tak byłby za słodki i jakoś tak nie zachęca mnie ogółem, choć tymi chrupiącymi orzeszkami bym nie pogardziła :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie mój smak :)
OdpowiedzUsuńTego nie jadłam jeszcze. Muszę poszukać.
OdpowiedzUsuńCiekawe czy by mi posmakował :) Obserwuje kochana :)
OdpowiedzUsuńNawet fajny ten pistacjowy jogurt :) Dużo osób przesadza z nazewnictwem "biała śmierć", która odnosi się do cukru białego. Spożywanie go umiarkowanych ilościach nie jest szkodliwe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Patryk
Naprawdę? No co Ty!
Usuńmmm zapewne skosztuje ;D
OdpowiedzUsuń