Nowości ciąg dalszy... Na dzisiejszym celowniku kolejna z rodziny Princessa spod matki Nestle niczym uosobienie piękna i łagodności, delikatności małej księżniczki, która rzekomo miała być w Rossamnnie (byłam w około czterech, bezskutecznie), a znalazłam ją dopiero w Złotych Tarasach bok siostry z dodatkiem w postaci pomarańczy. Tamta mnie niespecjalnie zainteresowała, po prostu słabo wspominam to połączenie.
Subtelność i w pewnym stopniu enigmatyczność opakowania do mnie wyjątkowo przemawiała. Błękit nieba cudownie kontrastuje z wisienką 'na torcie', pasując idealnie do ciemnego brązu polewy niczym kory starego drzewa. Każdy szczegół jest ze sobą dogłębnie dopracowany. Nie ma tu miejsca na żadne błędy graficzne. Chociaż... czemu te czereśnie wydają się być sporo większe od samego wafelka?
Bohater po wyłonieniu z czeluści plastiku pachnie niesamowicie czereśniowo, tak wyraźnie na wpół z mocną czekoladą deserową przechodzącą w gorzką.Wzdłuż i w poprzek wafla występują liczne, aczkolwiek wypustki również pokryte czekoladą. Przypominają polane polewą orzechy, które wcześniej niedokładnie posiekano nożem. Zapach jedynie wzmaga apetyt na tą sztukę. W końcu jemy oczami (zmysłami), jak to mówią.
Po pierwszym gryzie czuć ciemną czekoladę, w żadnym wypadku nie polewę, obficie występującą na wierzchu, w mniejszym stopniu po bokach, a w najcieńszym na spodzie. Rozpływa się powoli tworząc przyjemne błotko na języku, ujawniając tym samym niezbyt twarde cząsteczki niegdyś soczystych, acz kwaskowatych czereśni, które nadzwyczajnie podkreślają smak wafla. Jakby tego było mało, kakaowy chodzi na prowadzenie i zaczyna dominować, ale do przeobrażenia się w goryczkę mu nadal odrobinę brakuje. Środek znów stanowią trzy przeciętnej grubości wafle przełożone kremem kakaowym. Jest on odpowiednio tłusty w urzekający sposób i stanowi największe źródło słodyczy. Do tego znika momentalnie w czeluściach jamy ustnej dając rozkosz. Nie wpływa negatywnie na przełożone tafle, które do końca pozostają świeże i głośno chrupiące. Są równocześnie jedynym jasnym elementem wafla.
Owocowy akcent znakomicie komponuje się z ciemną (choć nadal niegorzką) czekoladą - smaki się wzajemnie dopełniają. Dobrze, że nie pożałowano iście chrupiących wypustek, które dodają charakteru wafelkowi. Nie spodziewałam się tak dobrego produktu. Co więcej, skusiłam się dodatkowo na zakup drugiego wariantu w przypływie emocji. Coś mówi, ze on sobie trochę poczeka na swoją kolej.
Skład i wartości:
Znalezione: Carrefour
Cena: 1,69-1,79 zł
Ocena: 6/6
Nie wiem co jest nie tak, ale nie wyświetlają mi się zdjęcia;/
OdpowiedzUsuńCo do wafelka to zjadłam go na spółkę z rodzicami (więc chyba raczej spróbowałam:P). Mi i mojej mamie jakoś specjalne nie utkwił w pamięci, natomiast tato stwierdził, że jest smaczny :)
Nie wiem co jest nie tak, ale nie wyświetlają mi się zdjęcia;/
OdpowiedzUsuńCo do wafelka to zjadłam go na spółkę z rodzicami (więc chyba raczej spróbowałam:P). Mi i mojej mamie jakoś specjalne nie utkwił w pamięci, natomiast tato stwierdził, że jest smaczny :)
Kurcze obrazki mi sie nie chcą wyświetlić:(
OdpowiedzUsuńJadłam zarówno ten, jak i pomarańczowy wariant - cherry zdecydowanie wygrywa, choć mogłoby być więcej tych chrupaczy na wierzchu wafelka :)
OdpowiedzUsuńPo takim opisie to ja KONIECZNIE muszę ją spróbować! :D
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego nie widzę zdjęć :/
OdpowiedzUsuńMimo Twojej pozytywnej oceny wiem, że nie są to moje smaki...
Princessa to mój ulubiony batonik z dzieciństwa, zwłaszcza ten o smaku orzechowym :) Ciekawe czy taka wersja by mi przypadła do gustu ;)
OdpowiedzUsuńTo wafelek.
UsuńMoją ulubioną była wersja biała z kokosem. 😺
Ja również nie widzę zdjęć, ale nie jadam batonów [pz tymi, które robię sobie sama więc pewnie i tak bym nie kojarzyła :)
OdpowiedzUsuńteż nie mam zdjęć....
OdpowiedzUsuńMam tę wersję wafelka,ale jeszcze nie zjadłam:)
Chciałabym ją posmakować ;) Też nie widzę zdjęć :(
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu !
jadłam ją kiedyś i niestety sie nieco zawiodłam
OdpowiedzUsuńNo i teraz mam ochotę na coś słodkiego :D
OdpowiedzUsuńU nas też nie ma zdjęć.
OdpowiedzUsuńJadłyśmy ją na pół i nawet zaskoczyło nas, że nie było tak bardzo czuć sztucznych aromatów ;) Z racji, że uwielbiamy wszelkie wafelki to ta wersja też nam smakowała :)
Naprawdę nie mam pojęcia dlaczego nie widać zdjęć. U mnie są wszystkie.
Usuń