Ludzie mają różni słabości.
Wygląda na to, ze moją słabością są rzadko spotykane, limitowane edycje i nowości słodyczowe. Dlatego też, tak od niechcenia wrzuciłam 3 mini wafelki (tutaj dwa, bo kawowy pojawił się jesienią tamtego roku) o wdzięcznej nazwie Princessa do plastikowej reklamówki. Co z tego, ze wcale nie miałam na nie ochoty? A może jednak miałam, skoro przywędrowały przyjechały ze mną do domu? Gdyby tak się nie stało, mogłoby za mną chodzić pytanie dlaczego ich nie zabrałam, czemu nie spróbowałam? Może byłyby genialne? Może wręcz przeciwnie i powinnam się cieszyć? Od tego są recenzje blogowe, aby wiedzieć czego nie kupować (i co kupować).
Grafika opakowania uboższa niż w pełnowymiarowych wariantach, ale doskonale obrazuje smaki wafli. Do ideału im jednak trochę brakuje, bo śmietankowa wersja przypomina ubitą kremówkę, najlepiej śmietanę ze sprayu, a smak karmelowy jakieś niezidentyfikowane, bliżej nieznane, cukrowe, kwadratowe cukiereczki. No własnie, smak. Czemu nie zauważyłam tego napisu od razu? Pośpiech?
Śmietankowa
Na pierwszy (w tym roku, bo w zasadzie drugi) ogień idzie śmietankowa wersja. Mały wafelek tylko podkręcił pracę ślinianek, ponieważ pachnie subtelnie śmietankowo z naprawdę mleczną czekoladą. Niestety oszczędzono na jej ilości, widać prześwity (na wierzchu i spodzie) z wyjątkiem boków. Polewa twardo się trzyma bohatera, może nawet lekko rozpuszcza w palcach, brudzi, ale za to jest bardzo słodka, czemu nawet nie dorównuje naturalnie śmietankowy krem (choć czai się na granicy). Do tego cienkie wafelki chrupią jak dopiero wypieczone, wtórując pozostałym składnikom.
Może nie wróciłabym do niej z tak wielką chęcią jak do kawowego wariantu, ale śmietankowy mini wafelek jest lepszy niż mogłabym się spodziewać. Nie ma tam żadnej tłustej sztuczności, margarynowego posmaku, czego się obawiałam. A wielkość? W sam raz na przegryzkę. Na nagłą ochotę na słodkie. Gdyby te duże wersje miały taką kaloryczność...
Skład i wartości:
Ocena: 5/6
Smak karmelowy
Polewie jest bliżej do półwytrawnej aniżeli poprzedniczce. Czuć wyraźniej kakao, choć do goryczki wciąż trochę brakuje, troszkę więcej niż ,,trochę". Dobra, ale do pysznej daleka droga. Oblewa wafelki przełożone a la karmelowym kremem. Prawda, masa posiada malutki jego pierwiastek, proszkowy jest przez cały czas, czemu towarzyszy cukrowość. Dla niektórych może ona być nieznośna w połączeniu z tłustością nadzienia. Wypieczone, prawie bezsmakowe wafelki próbują bezskutecznie przełamać ten błąd.
Na pewno nie sięgnę po pseudo karmelowy smak (który zawdzięczany jest jakże wielkiej zawartości proszku karmelowego - 0,1%). Najlepsza z całości polewa, bo deserowa, nie jest w stanie uratować wafelka. Nie wzięłabym go za darmo, nie tylko ze względu na niezgodność z nazwą. Sztuczność zbyt dominuje.
Skład i wartości:
Ocena: 3/6
Cena: nie pamiętam
Znalezione: Biedronka
Jakoś kompletnie nas te smaki nie przyciągają ;) Już dawno żadnej Princesski nie jadłyśmy a jak już miałybyśmy się skusić to na kokosową :P Mogliby też takie jej mniejsze wersje robić :D
OdpowiedzUsuńŚmietankowy o wiele bardziej do mnie przemawia - do kawy (w moim przypadku zbożowej ;P) idealny! A karmelowych słodyczy jakoś nie lubię :/ Chyba że Daim albo Dumle.
OdpowiedzUsuńO nie, Daim to istny błąd! Dawno przed jego poznaniem nie jadłam nic tak paskudnego!
UsuńMnie t smaki nie pociągają. Natomiast sam wafel wygląda zbyt słodko. Chyba nie skusiłabym się na niego!
OdpowiedzUsuńNie przepadam za słodyczami. Czasem coś tam jadłem i pamiętam, że biala pricessa była ok.
OdpowiedzUsuńBardzo uwielbiam batony z Princessy :) To moje ulubione batony :) Z tego co wiem, to są jeszcze batony o smaku kokosowym :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo wafle, nie batony. Kokosowe są dłuższe.
UsuńŚmietankową jadłam ze 2 lata temu i też mi smakowała, a karmelowa kusiła...dobrze, że nie wzięłam.
OdpowiedzUsuńZa Princessą jakoś szczególnie nie przepadam, ale prędzej wybrałabym gorzej ocenioną przez Ciebie wersję karmelową niż śmietankową. :D
OdpowiedzUsuńNie znam ich. Jakoś mi się nie rzuciły w oczy. Jak dla mnie istnieje tylko Princessa kokosowa, moja ulubiona. Ale dla degustacji z chęcią pokosztowałabym też i nowych smaków. Zwłaszcza ten karmel kusi. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń39 grosiczków w Biedrze za kawową - mini princeska :D
OdpowiedzUsuńO tak, wiem, najlepsza! :D
UsuńŻarłoku jak się cieszę, że wpadłeś. Nie spodziewałam się Ciebie tutaj, naprawdę! Miło mi, rozgość się. :3
Jedna jedna a właściwie dwie Princessy, które smakowały mi jak byłam dużo mniejsza to truskawkowo-jogurtowa i kokosowa w gorzkiej czekoladzie... wszystkie inne są o wiele za słodkie a i wafelek zbyt delikatny :P Teraz są dwie nowe Princessy wiśniowa i pomarańczowa w gorzkiej czekoladzie ;) Widziałam na stronie Rossmana ;P
OdpowiedzUsuńKokosowa w gorzkiej czekoladzie *,*
UsuńWiem, wiem. Jedną z nich już mam. Do drugiej mnie nieszczególnie ciągnie.
Ja ostatnio jadłam Princessę o smaku "zebra", znaczy, tak się nazywa, ale jest mleczno-czekoladowa. Pyszna, polecam do testów!
OdpowiedzUsuńJa princessę w każdym smaku uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńHmmm.. Tych nigdy nie próbowałam, nawet nie wiedziałam, że takie są.. Moja ulubiona to Zebra :D
OdpowiedzUsuń