Święta, święta i po świętach... znowu. Co tu więcej dodawać? Nawet nie chce mi się wracać do ,,pracy", pewnie jak każdemu. Nic nie jest tak dobre jak wolne, które wykorzysta się na to, na co się najbardziej ma ochotę i na co zwykle brak czasu. Eh, marzenia. A wielkanocne słodycze już zjedzone? Jakie mieliście w tym roku? Ostatnio przedstawiłam Wam jedno z nich, bowiem było to duże jajko z Milki. Tym razem to zając. Nie byle jaki. Chyba.
Czerwono-biały kolor, typowy już dla produktów spod szyldu KitKat. Nawiasem mówiąc, to uwielbiam te batony (a szczególnie z masłem orzechowym). ,,Have a break" - slogan, który kojarzy niemalże każdy z reklamy. Czas na przerwę? Czas na KitKat! A jeśli nie mam przerwy, bo nie jestem w szkole czy pracy?
Zając po rozebraniu z papierka jest niemalże identyczny! Nie często to się zdarza, a przynajmniej rzadko jeśli chodzi o tańsze odpowiedniki. Ma uśmieszek zupełnie jakby się z kogoś nabijał, kolokwialnie mówiąc. Jednocześnie jego wygląd skojarzył mi się z ospą. Wprawdzie wygląda kusząco.
Smak: Zaczęłam od uszu (zresztą jak zwykle; kto wgl. zaczyna inaczej?). Tak właściwie próbowałam ręką oderwać górną część, ale było ciężko. W tamtym momencie przekonałam się o twardości jak i grubości zająca. Nie obyło się bez trzasku, kiedy w końcu udało się go rozwalić. Czekolada miejscami jest cienka, ale to tylko niektóre fragmenty. W pełni mleczna, a rozpuszcza się błotkowato i w miarę szybko. Nie mogło zabraknąć słodkości, która nie dorównuje Milce, ale jest dość wyraźna. W międzyczasie znajdą się malutkie, chrupiące i leciuteńkie niczym puch kuleczki zbożowe, przypominające ryżowe, choć są może trochę oklepanym, to jednak nadal ciekawym dodatkiem.
Cieszyłam się, że akurat jego wybrałam, mimo niewypalenia do końca mojego planu. Była naprawdę pysznie, choć to nie najlepszy zając jakiego skonsumowałam. Przyciąga delikatnością, mlecznością i czekoladą rodem z Nestle i ulubionych batonów.
Cieszyłam się, że akurat jego wybrałam, mimo niewypalenia do końca mojego planu. Była naprawdę pysznie, choć to nie najlepszy zając jakiego skonsumowałam. Przyciąga delikatnością, mlecznością i czekoladą rodem z Nestle i ulubionych batonów.
Skład i wartości:
Znalezione: Biedronka
Cena: 5,99 zł
Ocena: 6/6
Z wielkanocnych łakoci to ja tylko domowe wypieki :P
OdpowiedzUsuńZajączek uroczy - moja siostra powiedziałaby, że uśmiecha się do niej :)
Faktycznie wygląda jakby miał ospę (na myśl o tej chorobie wszystko mnie swędzi, bo nigdy jej nie przechodziłam :P). Wygląda sympatycznie, choć wolę figurki czekoladowe bez zbożowych dodatków :)
OdpowiedzUsuńMikołaja miałyśmy z tej czekolady i nam bardzo smakował :) Jedna z lepszych świątecznych figurek jakie jadłyśmy :)
OdpowiedzUsuńZająca z chrupeczkami zbożowymi to jeszcze nie jadłam. Jak nie przepadam za tymi okolicznościowymi figurkami z czekolady to ten wygląda nad wyraz estetycznie i te chrupki zachęcają. Kitkat ma nie najgorszą mleczną czekoladę w swoich batonach przynajmniej:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMam go w domu, ale kiedy zostanie spróbowany…? Tego nie wiem. :D Ja w czasie świąt nie tknęłam ciast. Spróbowałam kilku słodyczy jako "uczczenie" postanowienia wielkopostnego. ;-) W sumie to utwierdziło mnie tylko w przekonaniu, że aż tak mnie do nich nie ciągnie. :D Ale dla spokoju ciała pewnie raz na tydzień/dwa i tak będą wpadać.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony się cieszę, że powrót do zajęć, bo uwielbiam mieć łapki pełne roboty, ale z drugiej strony, gdy nie mam szkoły łapki i tak są pełne roboty. :D
Dzieciaki dostały dużo słodyczy, a co do zająca - wiesz, że takiego nigdzie nie widziałam...;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ich już nigdzie nie widuję :( KitKat'y to moje najulubieńsze batony i coś czuję, że i z tym zajcem bym się polubiła.
OdpowiedzUsuńO z kit kat to musi być dobry:)
OdpowiedzUsuńWidziałam go w Biedronce, ale za bardzo się spieszyłam, żeby się zastanowić, czy pragnę odrobiny słodyczy ze strony Kit-kata.
OdpowiedzUsuń/foxydiet.blogspot.com
COOO!? W Stonce? To przecież MÓJ sklep, jak mogłem ominąć tego zająca... :C
UsuńDo tej pory się głowię.. Czego ja tego nie wzięłam ?? :(
OdpowiedzUsuńEj, ten uśmieszek, to taki trochę parszywy się wydaje, jak już się delikwenta rozbierze! :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie znalazłem tego w swoim sklepie, chętnie bym spróbował z tymi ryżowymi chrupeczkami, jak dla mnie to wcale nie taki częsty dodatek, o nie! ;)
KULTURA & FETYSZE BLOG (KLIK!)