W sumie zapomniałam o tej czekoladzie. Kilka notatek na przyszłość czekało już tutaj w wersjach roboczych, a zdjęcia tej czekolady schowane były w folderze ,,Recenzje" na pulpicie. Znalazłam je dopiero wczoraj, kiedy to wróciłam do uzupełniania postów za zaległymi opisami. Ileż można czekać? W nieskończoność? Bądź co bądź myślałam, ze ta wersja Schogetten jest niedostępna w Polsce. Z drugiej strony... czemu miałaby być niedostępna? Tylko i wyłącznie dlatego, że nie udało mi się jej kupić podczas zakupu pozostałych wariantów z z tej edycji? W końcu na nią wpadłam i to całkiem przez przypadek. Decyzja była spontaniczna, ale wewnętrzne (w sumie na czas pisania tego również zewnętrzne) dziecko będące w sklepie z mamą, oczywiście, musiało wrzucić ją do koszyka.
Opakowanie wygląda tak zachęcająco i wiosenne. W końcu na tą porę roku przeznaczona edycję ,,Cookies&...". To jeden z trzech dostępnych wariantów smakowych, gdyż o Cookies&Berry mogliście już przeczytać, a Cookies&Peanut Butter nadal czeka na swoją szansę. Trochę śmieszne, że limitowana edycja dotrwała do jesieni tego roku (mam na myśli 2016), Zabawne też, iż po wpisaniu nazwy czekolady w Google wyskakują znaczki... to znaczy (prawdopodobnie) rosyjskie litery, z czego nic nie rozumiem, a marka wszakże niemiecka. Fajnie jednak, ze udało mi się ją znaleźć.
Cienka tekturka skrywa w sobie papierowa taczuszkę, owiniętą srebrnym kocem z napisami ,,Schogetten", którego akurat tutaj nie widać (co mi się potargał - nie mam cierpliwości do otwierania dokładnie sreberek), pod którą z kolei odpoczywa osiemnaście kosteczek ze wzorami gwiazdy z wierzchu. Nad tym przedstawieniem unosi się zapach orzechów laskowych połączonych z doskonałą czekoladą mleczną, jednakże daleko mu do nugatu. Nadzienie schowane jest w grubych, brązowych ściankach jest sztywne, zbite i zawiera mnóstwo drobniuteńkich kawałeczków orzechów jakoby były one okruszkami. Wyczułam tam głównie ich rosnące na drzewach w lesie odmianę, skąpana w dokładnie o tym samym smaku masie. Zawierała ona również podobne ilości pokruszonych herbatników albo raczej krakersów (jak dla mnie). Co prawda, nie zawierały słonego elementu, lecz były maślane i rzeczywiście kruche, chrupiące.
Całość komponuje się lepiej niż myślałam. Mleczna czekolada, tworząca pewnego rodzaju słodziutkie niczym miód błotko proporcjonalnie wychodzi niemalże identycznie jak środek. Doskonale pasuje do orzechowego nadzienia, które oprócz tego smaku ma w sobie kawałeczki laskowe, mimo iż bardzo drobne. Użyłam tego stwierdzenia już wiele razy i jestem zmuszona go powtórzyć raz jeszcze (zapewne nie ostatni) - czekolada jest lepsza niż myślałam. Znakomitsza.
Skład i wartości:
Znalezione: jakiś market
Cena: ok. 3 zł
Ocena: 5/6
Nie wiem dlaczego ale nei wyświetlają mi się zdjęcia ;/
OdpowiedzUsuńCieszę się, że czekolada Ci posmakowała, jednak to nie są moje nuty :)
też nie mam zdjęć, a zaciekawiła mnie :) Popatrzę w google :D
OdpowiedzUsuńNam też znów się zdjęcia nie wyświetlają.
OdpowiedzUsuńTa tabliczka ewidentnie nie jest dla nas :)
Zapraszamy do nas na prosty KONKURS ze smaczną wygraną :)
OdpowiedzUsuńTeż mam problem ze zdjęciami :( A czekoladę chętnie bym spróbowała, bo to moje smaki :)
OdpowiedzUsuńMasz chyba zablokowane fotki w galerii, albo zle załadowałaś zdjęcia. Niestety jak powyżej napisała już Ervisha, nie widzę ich >__<
OdpowiedzUsuńUwielbiam czekolady od Schogetten tak samo jak Milki. <3 Ja jednak szaleję nadal za czekoladą miętową i truskawkowo-jogurtową <3
Pozdrawiam
Za miętowa konkretnej firmy czy po prostu lubisz takie smaki?
UsuńMoże już widać? Staram się to naprawić...
mi również się nie wyświetlają zdjęcia :(
OdpowiedzUsuńSandicious
tez nie widzę zdjęć...
OdpowiedzUsuńAjsza, jak miło mi Cię tutaj gościć! :D
UsuńMoże teraz widać? Starałam się to poprawić.
Posmakowałaby mi i to bardzo :)
OdpowiedzUsuńJa też nie widzę zdjęć :/ Ale opis wskazuje na pyszny smak :))
OdpowiedzUsuńoj nie ma fotek ;P
OdpowiedzUsuń